ROZDZIAŁ 10 - NIE UFAJ NIKOMU AM, NIKOMU
- Widziałaś może Olivera? – spytałam Klary, która
właśnie zmywała podłogę w salonie.
- Nie,
Am, nie widziałam. Nikogo dziś jeszcze nie widziałam, oprócz kucharki, która
wyszła niedawno po zakupy.
Było
pietnaście po dziesiątej. Nie wiedziałam, że tak długo spałam, ale wydarzenia
poprzedniego wieczora dały mi w kość. Byłam też zdziwiona, że Oliver nie wrócił
do domu na noc. Nigdy mu się to nie zdarzało. Przyzwyczaiłam się, że potrafi
znikać, ale zawsze był przy mnie, gdy się budziłam. To było dziwne.
Wstawiłam
wodę na kawę i zajrzałam do lodówki. Nigdy nie jadam śniadań, ale dziś byłam
bardzo głodna. Popatrzyłam chwilę na jej wnętrze i zamknęłam. Wzięłam jabłko,
usiadłam na krześle i mogłam chwilę odpocząć. Byłam wyczerpana. Zalałam kawę i
patrzyłam na niebo przez okno. Było takie jasne, przejrzyste, bez żadnej zwady.
Aż miło było się mu przyglądać.
Klara
sprzątała w kuchni. Patrzyłam na nią. Była taka skupiona na tym co robi,
jednocześnie o czymś myślała.
-
Klaro, czy Ty masz jakieś problemy – spytałam intuicyjnie.
-
N-n-nie.. – Zamyśliła się na chwilę.- Widzisz Am, ja ich nie mam, ale moja
córeczka…
- Co z
nią? – zaczęłam się denerwować.
- Nie,
no wszystko z nią w porządku. Tylko widzisz, jej klasa jedzie na wycieczkę, no
i…
- A Ty
nie masz pieniędzy, żeby na nią pojechała. – Dokończyłam za nią. – Widzisz
Klaro, rozczarowujesz mnie. Zawodzisz. Dlaczego Ty mi nic nie powiesz, nie
zadzwonisz? Nawet głupiego sms’a nie przyślesz do mnie. Przecież wiesz, że
zawsze Ci pomogę.
- Ale,
Am! Ja nie mogę Cię prosić o pieniądze. Dostaję wypłatę, mam wspaniałe
mieszkanie, które od Ciebie dostałam. Moje dzieciaki mają wszystkie książki do
szkoły.
Spojrzałam
na nią i nic nie mówiąc poszłam do sypialni. Wzięłam portfel i wróciłam do Klary. Nie pytając ile potrzebuje położyłam
jej przed nosem dwa tysiące. Spojrzała na mnie
wielkimi oczami
- Ale
ja potrzebuję tylko trzysta.
- Za
resztę kup sobie jakieś nowe ubrania, bo te… Widzę, że są już zużyte. Aaa.
Jeszcze jedno, proszę, żebyś przyniosła paragony, bo inaczej nie uwierzę, że
kupiłaś coś dla siebie, a nie dla dzieciaków. One mają rzeczy pod dostatkiem. –
Wiem, że to było chamskie, ale musiałam coś zrobić bo jak na nią patrzyłam
bolały mnie oczy. Jej ubrania były kompletnie zniszczone, a dzieci chodziły w
bardzo drogich rzeczach. Klara uśmiechnęła się zawstydzona i podziękowała, a ja w końcu poszłam się ubrać.
Godzinę
później byłam już w pracy. Z wielką serdecznością przywitał mnie Mike.
Zapytałam jak działają nowe etaty, które ostatnio wprowadziliśmy, a on bardzo
się ucieszył, że o to pytam i powiedział, że lepiej nie mogliśmy wybrać. Byłam
zadowolona, że chociaż jeden wybór okazał się słuszny.
Mike
przyniósł mi kawę, chociaż go o to nie prosiłam. Usiadłam przed biurkiem i
zaczęłam przeglądać dokumenty. Miałam masę papierkowej roboty. Dziwiłam się,
jak On sobie z tym radził. Miał więcej dokumentów do podpisania dziennie niż ja
po tygodniu, ale nigdy nie zalegał z ich dostarczeniem. Uprzejmie mnie
uprzedził, że muszę każdy dokument przeczytać zanim go podpiszę, abym nie
walnęła parawki na jakimś głupim dokumencie, który może przynieść mi kłopoty.
Usłyszałam
pukanie do drzwi, po czym weszła moja sekretarka.
-
Dzień dobry Pani. Pan Nathan chciał by z panią pomówić na osobności.
Poczułam
strach, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać, w końcu był to mój pracownik. Nie mogłam mu odmówić
spotkania, gdy chciał porozmawiać z szefową, ale przeczuwałam, że to nie będzie
rozmowa służbowa.
-
Poproś go.
Usiadłam
wygodnie na fotelu, założyłam nogę na nogę i czekałam Po chwili wszedł On.
Gdybym stała pewnie ugięły by się pode mną kolana. W świetle dnia robił jeszcze
bardziej piorunujące wrażenie. Był taki przystojny, że miałam ochotę rzucić się
na niego i go zgwałcić, chociaż podejrzewam, że nie zdążyłabym do niego
podbiec.
-
Witaj Ameelio. Jak się miewasz? -
zapytał szarmanckim głosem.
-
Jakoś, chociaż mogło by być lepiej. Widzisz, wczorajszego wieczora ktoś
zakłócił mój spokój, hmm, pomyślmy , kto to był..? – Spojrzałam na niego
wymownym wzrokiem
-Ach,
bardzo mi przykro, że miałaś niespokojny wieczór. – Uśmiechnął się łobuzersko –
Widzisz, to nie był mój wybór. Czy zrobiłaś to, o co Cię prosiłem? –
Spoważniał.
- Tak,
znaczy nie do końca. Spotkałam się z Felcy. Olivera nie ma do tej pory w domu.
- Tak
też myślałem. Nie chcę Cię niepotrzebnie martwić, ale obawiam się, że Oliver
nie wróci na razie do domu.
- Jak
to nie wróci? Skąd to wiesz? – Zapytałam, prawie krzycząc.
- Nie
wiem, ale tak podejrzewam. Widzisz, Am.
Powiedziałaś mu o mnie, a to był błąd. Nie powinien wiedzieć, że wróciłem do
miasta. On będzie chciał się mnie pozbyć. Gdy ja wrócę, jego plany będą
przegrane. – Podrapał się po głowie. – Am, proszę Cię, nie ufaj nikomu. On nie
może zamienić się w żadno z nas, demonów, ale w każdą inną osobę. Nie ufaj
nikomu, sprawdzaj te osoby. Ja muszę wracać do pracy. Żegnaj. – Ukłonił się i
wyszedł. A w mojej głowie zasiał drugie ziarenko. Ziarenko niepokoju.
*
Minęły
już trzy dni, Oliver nie wrócił do domu. Razem z Fel doszłyśmy do wniosku, że
Nathan ma rację i coś z Olim jest nie tak. Jak codziennie rano zeszłam do
kuchni. Była tam Klara. Zdziwiłam się, ponieważ powinna mieć dziś wolne. Miała
na sobie nowe rzeczy, ale te rzeczy mi nie pasowały do niej. Na rece nie miała
również obrączki, którą zawsze nosiła, choć jej mąż już nie żył. Miałam
przeczucie, że to nie była Klara.
-
Witaj Klaro. Jak Ci mija dzień?
- A
dobrze. – odpowiedziała, nie patrząc w moją stronę. Klara zawsze patrzyła na
mnie, gdy mówiła i odpowiadała całymi zdaniami. Chciała się upewnić.
- A
jak córeczka?
-
Dobrze.- zastanowiła się chwilę. – Jest w
szkole.
- Mam
Cię Oliverze. Możesz mi powiedzieć, dlaczego podszywasz się pod Klarę?
Spojrzał
na mnie z dezaprobatą i przemienił się powrotem w siebie.
-
Chciałem wiedzieć, co u Ciebie. Po prostu. – rozłożył ręce.
-
Gdyby to było tak po prostu, to wrócił byś do domu.
- Nie
mogę wrócić, ale Ty musisz pójść ze mną.
Nagle
znalazł się tuż obok mnie, złapał od tyłu. Poczułam ukłucie na szyi i mój umysł
przestawał reagować. Wsadziłam rękę do
kieszeni i nacisnęłam guzik na telefonie. Oby Felcy dostała wiadomość alarmową –
pomyślałam.
-
Czemu to robisz? – powiedziałam prawie niesłyszalnie.
-
Kocham Cię Am, ale mieszasz, za bardzo mieszasz. – usłyszałam, po czym zapadła
błoga ciemność.
.....................................................................................................................................
czytam, więc komentuję.
No i w końcu się coś dzieje! Trochę głupie ze kilka godzin później gdy Nathan powiedział jej żeby uważała, bo on się może zmienić w każdego z ludzi to się zmienił.
OdpowiedzUsuńPolubiłam Am. Stawiam, że w zamiarach miałaś żeby Nathan miał być z Am. Olivier zrobił się fajny a nie jak jakiś księgowy xd. Mam nadzieje, ze akcja będzie się dziać a nie zostanie skończona w nastepy rozdziale. Zauważyłam że w rozdziale opisujesz jedna sytuacje można by powiedzieć w tym ostrzeżenie i wypełnienie się ostrzeżenia. Wcześniej pojawienie się Nathana. W 1 pójście Am do liceum i tak w każdym rozdziale jedna sytuacja. Nadal jest fajnie bo rozdziały krótkie. Ja to stosowałam u siebie ale wszyscy się skarżyli i musiałam je przedłużyć a przecież krótkie posty są lepsze. Man nadzieje ze będzie się coś dziać i będzie więcej tajemnic. Powodzonka ;)
Opowiadanie kasyczi.blogspot.com
Hm, bo tu chodzi o to, żr wprowadzam jakąś akcję, i zostawiam ją, żeby pożniej do niej wrócić ponownie, wtedy, gdy każdy ją zostawi. Rozdziały piszę takie, na jkie mam ochote, niektóre są dłuższe, a inne nie :D
UsuńBardzo fajnie się to czytało! :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej uwielbiam tego Nathana! Jest strasznie pociągający. A co ten Oliver wgl wyprawia? Nie chcę go tu! :D
Dla mnie super, pisz dalej!
Klara też jest mocno spoko. Skromna, grzeczna. Lubię ją. :)
www.magical-history.blogspot.com