Jesteś czytelnikem?

Jeżeli czytasz moje wypociny,
dodaj mi trochę adrenaliny.
Napisz mi komentarz,
Żebym wiedziała, że się postarałeś
I nową treść już przeczytałeś.
Miło by również było, '
Gdybym wiedziała ilu Was mnie odwiedziło.
Więc anonimowych proszę,
Aby podpisałi się, choć na wzorzec. :)

Jeżeli czytasz, daj lajka na fejsie, będą tam dodawane informacje o nowych postach :)

https://web.facebook.com/lofreee/?fref=ts

środa, 25 listopada 2015

ROZDZIAŁ 8 - o tym, jaką to tajemnicę powierzono Am



               — Nie rozumiem tego Am, naprawdę. To jest nie możliwe! — krzyknął oburzony Oliver — Nie ma innych ludzi, takich jak my. Nie ma też innego demona, rozumiesz? A z tego co wiem, to nie był  Felton…
         — Nie Oliver, to nie był Felton. To był Nathan. Nathan, który u mnie pracuję. Jest moim pracownikiem, zwykłym, normalnym doradcą klienta w oddziale, nic nadzwyczajnego. Nie zwrócił prędzej mojej uwagi, ale on tam stał. — Pokiwałam głową. — Stał i czekał na mnie. Rozumiesz?
         Oliver siedział z założonymi na głowę rękoma i nic nie mówił. Wzrok miał wbity w podłogę.
         — Musimy powiedzieć dziewczynom i Jonowi.
         — Już wszystko wiemy — W tym momencie do mieszkania weszła cała trójka. — Nie tak trudno wyczuć kiedy Ameel się denerwuję. Sorry, ale jak to wyczułem, chciałem wiedzieć co się dzieję. — Spojrzał na mnie przepraszająco.
         — Nic nie szkodzi Jon, ale proszę nie nadużywaj swojego daru zbyt często, ok? — poprosiłam żartobliwie. Jon skinął głową, uśmiechając się.
         — Kim jest ten Nathan? Co tu robi? Czy długo dla ciebie pracuję?
         — Nie wiem, ale jutro się dowiem. — Powiedziałam, przybierając szyderczy uśmiech na moją twarz. — A teraz chciałabym was przeprosić, ale miałam bardzo ciężki dzień.
         — Okej Am, idź, nie przejmuj się nami, damy sobie radę.  — powiedziała Teya, jakoś dziwnie spokojnym głosem. Coś nie pasowało mi w jej zachowaniu, ale nie dałam tego po sobie poznać.
         Weszłam na górę. Wyciągnęłam z górnej szafki biały jak śnieg, puchaty ręcznik i powędrowałam w kierunku łazienki. Zapaliłam świeczki zapachowe, puściłam gorącą wodę i wlałam odrobinę płynu do kąpieli o zapachu konwalii – uwielbiałam tą woń. Zdjęłam swoje rzeczy, zmyłam makijaż i popatrzyłam w lustro. Lubiłam moją twarz, była taka czysta, nieskazitelnie czysta. Nie miała żadnej zwady. W końcu, byłam aniołem. Czarnym aniołem.
         Położyłam się w wannie. Woda była gorąca, chociaż ja i tak tego nie czułam. Normalna osoba pewnie by się poparzyła, ale nie ja. Mi to nie przeszkadzało. Ciekawiło mnie zachowanie Teyi. Jakoś dziwnie zareagowała, gdy wspomniałam, że dowiem się kim jest Nathan. Nagle zrobiło mi się bardzo słabo. Wstałam z wanny, wytarłam swoje ciało i udałam się do sypialni. Nikogo nie było.
—Oliver? – zawołam, ale odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
         Cisza... Ta cisza nie była normalna. Nie było nic słychać, aż bolały uszy. Zeszłam po schodach, dokładnie słyszałam każdy swój krok, każde stąpnięcie. Nigdy nie miałam jakiegoś dobrego słuchu, ale teraz słyszałam wszystko.
         Ku mojemu zdziwieniu okno w salonie było otwarte. Miałam złe przeczucia, ale  co mogło mi się stać? Absolutnie nic. No ja chyba żartuję. Zagraża mi demon, a ja mówię, że nic mi się nie może stać?
         Zza okna dobiegały jakieś dźwięki, jakby szeleszczenie drzew, jakby ktoś tam chodził. Podeszłam bliżej, jednak nic nie widziałam. Panował taki mrok,  że nic nie było widać pod nosem, nie wspominając już o czymś, co było dalej.
         — Witaj szefowo. — Nagle jakiś głos wyrwał mnie z zamyślenia. Krzyknęłam z przerażenia, chociaż wiedziałam, że to nic nie da. Odwróciłam się i wcale nie zdziwiłam się widokiem, który ujrzałam.
         Jego blond włosy delikatnie opadały na czoło. Na policzkach rysowały się słodkie dołeczki, które przyprawiały o zawrót głowy. Oczy świeciły jasno, przejrzyście. Był taki przystojny, że na jego widok zapominałam o strachu.
         — Nie bój się mnie. — powiedział.
         — Nie boję się Nathanie. Czemu miałabym się ciebie bać? Wolałabym wiedzieć jak tutaj wszedłeś?
         — No cóż — Zaśmiał się — nie mogę ci jeszcze zdradzić tej tajemnicy, powiedzmy, że mam swoje sposoby — Jego uśmiech przyprawiał mnie o zawroty głowy — Słyszałem, że chciałabyś wiedzieć kilka rzeczy na mój temat, więc postanowiłem ułatwić ci sprawę i tatatadam — Zrobił wymowny gest rękoma – Oto jestem.
         — Cieszę się, że zaoszczędziłeś mi kłopotu w poszukiwaniach, ale myślę, że tę rozmowę wolałabym odbyć w biurze. Rozumiesz, czuję się trochę niezręcznie — Pokazałam wzrokiem na mój szlafrok.
         — Ależ Am, mi się bardzo podoba taka sytuacjia. Jesteś bardzo… hmm belleza*.
         — Och, dziękuję, ale nadal czuję się niezręcznie. — Zaczerwieniłam się.
         — A więc myślę, że możemy zaczynać. Może przejdziemy na górę, tam masz zdecydowanie ładniejszy salon.
         — Skąd wiesz, że mam salon na górze?  A zresztą, czy to ważne. Dobrze, przejdźmy tam.
         — Panie przodem. — Postąpił niczym gentelman, ale czułam, że wchodząc po schodach gapi się na mój tyłek.
         — Możesz tego nie robić? — zapytałam.
         — Mogę, ale nie chcę — odpowiedział, chamsko się uśmiechając.  Puściłam to mimo uszu i szłam dalej.
         Weszliśmy do salonu, ale tego, co tam się wydarzyło się nie spodziewałam. Nie zdarzyłam się usiąść, nawet odwrócić, a już leżałam na sofie, a nade mną leżał Nathan.
         — Nie bądź taka łatwo wierna obcym Am, bo to może cię słono kosztować — Polizał mnie po szyi. – Posłuchaj mnie uważnie. Nie ufaj Oliverowi. Nie ufaj mu pod żadnym pozorem. On nie jest taki, jak myślisz. Nie znasz go Am, nie znasz! Nie mów mu o niczym, o czym się dowiesz. Nie jemu. On jest zły Am. A żeby ci to udowodnić, spójrz w moje, swoje, swoich przyjaciół i jego oczy. Spójrz, gdy będzie mrok. Czy widziałaś kiedyś jego oczy. Czy widziałaś je po zmroku. Zapamiętaj, to co ci teraz mówię. I patrz.
         Popatrzyłam w oczy Nathana. Nie bałam się w ogóle. Ufałam mu. W jego oczach zobaczyłam jasne, bardzo jasne płomienie, które były jak nadzieja, jak światełko w tunelu. Patrzyłam mu prosto w oczy, gdy nagle poczułam jego pocałunek na moich ustach. Płonęliśmy cali w namiętnym uniesieniu, nigdy nie czułam czegoś takiego, nigdy nie przeżywałam takiej rozkoszy.
         — Pamiętaj, mnie nigdy tutaj nie było. Nic się nie wydarzyło. Nie ufaj Oliverowi. I spójrz im w oczy. — Powiedział to i nagle zniknął.
         Leżałam jeszcze chwilę otępiała na łóżku, zastanawiając co się stało i jak się stało. Co miał na myśli.
         Podeszłam do lustra. W całkowitej ciemności spojrzałam w nie i zobaczyłam… Płomyki.. Takie same płomyki jak u Nathana. Były identyczne. Prawda była taka, że ja nigdy nie widziałąm oczu Olivera w nocy. Nigdy go przy mnie nie było lub dopóki nie poszłam spać paliło się światło.
         Nathan zasiał we mnie ziarenko wątpliwości.

         Leżałam i się zastanawiałam, gdzie w tym momencie jest Oliver. Na pewno nie z Teyą. Ona miała pojechać po wyjściu od nas na kilka dni na uczelnię. Na pewno nie z Felcy. Ona miała iść na  randkę. Z Jonem też go nie było, bo Jon pewnie już spał. Wysłał mi jak zwykle SMS’a na dobranoc. Ze mną też go nie było. Więc, gdzie był Oliver..? 

3 komentarze:

  1. Ach, ten Oliver! Na początku był taki spoko, a później zaczął coś kręcić i chyba go nie lubię.
    Za to Nathan... Ach, słodki, tajemniczy Nathan. :D Jak dla mnie rozkoszny! Uwielbiam takich tajemniczych i skrytych przystojniaków, którzy jednym pocalunkiem sprawiają, że kobieta cała plonie!
    Czekam na dalsze części, oczywiście nie może zabraknąć w nich mojego ulubionego pracownika biura Am!

    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ojej. Takkk. Nathan, oj dużo namiesz, bardzo dużo namiesza. za dużo jednym zdanie, ale zobaczysz wszystko w swoim czasie.

      Usuń
  2. Podoba mi się ten rozdział. Jest tak fajnie napisany. Nie jest tandetny. Ja i tak wiem, że Olivier jest dobry. Skąd to wiem? Powiedziałaś mi w komentarzu ze go jeszcze polubię. Chyba, że zmienisz decyzję co dalej po tym komentarzu. Tym rozdziale zupełnie wyrzekłaś się jakichkolwiek opisów. Chyba jeden opis sytuacji byl i fajnie wyszło chociaż na dusza metę to nie zadziała. Fajnie robisz ze rozdziały są krótkie. I gratulacje ze u mnie zaszłaś tak daleko ;**

    Opowiadanie kasyczi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń