ROZDZIAŁ 7 - NIEZWYKŁY..
Ledwo weszłam do biura, dopadł mnie
kierownik salonu, Mike.
— Pani Ameelio, dzień dobry. Nie chciałbym być niegrzeczny
czy coś w tym rodzaju, ale spóźniać się w tak ważnym dniu, jak dzisiejszy to
lekkie niedociągnięcie. — Spojrzał na mnie wzrokiem, który był pełen obaw.
— Rozumiem Mike, rozumiem. Nie mam pretensji, wiem, że się
spóźniłam, ale miałam pewne... hm, problemy rodzinne. Nie muszę ci się tłumaczyć.
Czy wszyscy już są? — zapytałam. Było mi niezręcznie, ponieważ mój pracownik
właśnie dał mi do zrozumienia, że źle szefuje. Niestety miał odrobinę racji.
Gdyby nie on, ten bank by nie istniał, a na pewno nie funkcjonował prawidłowo.
— Tak, czekamy na panią w sali
konferencyjnej.
— Dobrze, daj mi sekundę i już jestem. — Przytaknął i
wyszedł.
Podeszłam do lustra, wyglądałam niezwykle elegancko. Na mojej
głowie był zgrabnie uczesany koczek, a makijaż miałam delikatny, wręcz
subtelny. Założyłam beżową sukienkę, która sięgała mi ledwo za uda i idealnie
podkreślała mój biust. Na nogach miałam czarne, skórzane kozaczki. Całość sprawiała,
że wyglądałam niesamowicie, jak prawdziwa pani prezes. Nałożyłam na usta
szminkę w kolorze cielistym i ruszyłam stawić czoła moim pracownikom.
Nie
był to już bank moich rodziców. Na początku miałam być tylko menagerem, ale
rodzice za moimi plecami przepisali placówkę mi, więc oficjalnie zostałam
prezesem.
Weszłam do sali. Wszyscy mnie przywitali, po czym usiedli na
swoich miejscach. Ja również zajęłam swoje, które znajdowała się na samum końcu
stołu, tak aby każdy mnie widział i słyszał.
—
Witam wszystkich zebranych tutaj, mam nadzieję, że nikomu nic nie wypadło i
wszyscy się stawili? — zadałam wymowne pytanie. Mike pokiwał twierdząco głową.
— Nazywam się Ameel Queen, jestem nowym prezesem banku. Mam nadzieję, że wszyscy
zostaliście poinformowani o tej zmianie. Zamierzam wprowadzić kilka nowych
zasad panujących w naszym banku i odrobinkę pozmieniać pelsonel. — Zauważyłam
na twarzach pracowników przerażenie, więc postanowiłam sprostować. — Nie mam tutaj
na myśli redukcji etatów. — Ulga pojawiła się na wielu twarzach. — Wiem, że dla
większości z was praca tutaj jest piorytetem i jedynym źródłem utrzymania, ale
zauważyłam również, że niektórzy z was się nie starają. Nie chcę być
postrzegana jako ta zła — Zrobiłam ptaszki palcami — ale musicie zrozumieć, że
nie jesteście tutaj zatrudnieni, aby popijać kawkę. Nie myślcie, że ktoś mi
donosi. Nie, nic z tych rzeczy. W banku są kamery, których obraz lubię
pooglądać zamiast telewizji. Tak więc, proszę o przyłożenie się do pracy,
a nie siedzenie przy kawce i komentowanie innych pracowników. Mam nadzieję, że
panie i panowie, o których mówię wiedzą, że mam ich na myśli, ponieważ na
kolejnym zebraniu nie chciałabym się powtarzać i wskazywać palcem. — mówiłam
to, patrząc w sufit, ale zauważyłam kilka spojrzeń w moją stronę. Tak naprawdę
nie oglądałam żadnych nagrań, po prostu Mike mnie uprzedził, że są takie osoby
w naszej firmie, które się wywyższają i liczą na awans.
— Kolejną sprawa, którą chciałabym poruszyć są kwestię
etatów. Jak wiecie, zbliżają się święta i będzie zmożony ruch. Jedni będą
wpłacać pieniądze, inni wypłacać. Nasz kierownik potrzebuje zastępcy i musimy
kogoś wybrać, jednak nie chciałabym, aby była to decyzja, której potem będę
żałować. Kolejnym wolnym stanowiskiem jest pomoc pani Feli, naszej głównej
księgowej, więc poszukujemy kandydata na stanowisko asystenta do spraw
księgowości. Mam również dwa miejsca na stanowisko doradcy klienta - wiadomo, że
zarabia on więcej niż kasjerka, ale nie martwcie się. Oprócz świątecznej premii
mam dla was niespodziankę. Miłą niespodziankę, o której dowiecie się na
kolejnym naszym spotkaniu, dziś wieczorem. — Odetchnęłam z ulgą, że mój wykład
się skończył, ale Mike kiwnął głową, dając mi do zrozumienia, że o czymś
zapomniałam.. — A, no właśnie, w związku z tymi zmianami etatów poprosiłabym do
godziny.. — Spojrzałam na zegarek, była za kwadrans dziesiąta. — Dziesiątej
trzydzieści dostarczyć do pana Mike'a swoje CV oraz list motywacyjny. Dziękuję
wszystkim za uwagę, w razie pytań będę w swoim biurze. — Powiedziałam i dumna z
siebie wyszłam z sali.
Mike wyszedł zaraz za mną,
więc poprosiłam go, aby przyszedł do mojego gabinetu.
—
Mike, ty znasz tych ludzi lepiej ode mnie, orientujesz się, kto ma jakie
warunki, możesz zrobić mi listę osób bardziej i mniej zamożnych? Chciałabym im
pomóc.
Mike wykonał moje polecenie, po czym wrócił z
listą, o którą go prosiłam oraz CV wszystkich osób. Zaczęłam najpierw od listy,
która była bardzo prosta. Osoby, co nie szanowały innych pracowników były
bardzo bogate. Wybraliśmy cztery najbiedniejsze osoby i to im postanowiliśmy
dać awans.
Na spotkaniu popołudniowym przedstawiliśmy razem z Mike'm
osoby, które awansowały oraz wyjaśniliśmy naszą niespodziankę. Wszystkie osoby
dostały podwyżki płacy. Osoby, które zarabiały najmniej - o dwadzieścia pięć
procent swojej pensji, a te, które zarabiały nieco więcej o pietnaście procent.
Każdy był bardzo zadowolony.
Było pietnaście po czwartej. Postanowiłam
wrócić do swojego biura i jeszcze raz przejrzeć dokumenty. Zainteresował mnie
nasz doradca klienta, Nathan Szell. Zwrócił oją uwagę, ponieważ był
niesamowicie bogaty. Jego rodzice byli dużo bogatsi od moich, on miał pod
sobą kilka firm. Dlaczego więc pracował w moim banku? Nie sądzę, że potrzebne
mu były pieniądze. Z drugiej strony, Nathan był zniewalająco przystojny. Jego jasne
blond włosy, niebieskie oczy, ciało niesamowicie umuskularnione, każda
dziewczyna na niego by poleciała, a on jej nie miał. Było w nim coś dziwnego,
czułam, że to nie jest coś, o czym dowie się każdy.
W biurze zrobiło się strasznie zimno. Spojrzałam na zegarek,
było już po piątej. Oprócz Mike i sprzątaczek nie było już nikogo. Podeszłam do
okna. Na parkingu stały trzy samochody. Mój, Mike'a i jeszcze jeden. W środku tego
ostatniego ktoś siedział. Z drugiego piętra niestety nie mogłam
ujrzeć twarzy, ale był to na pewno mężczyzna. Odeszłam od okna, wzięłam płaszcz
i już miałam wychodzić, gdy coś mnie tknęło, abym z powrotem podeszła do okna.
Nathan stał obok samochodu, na który jeszcze przed momentem tak beszczelnie się
gapiłam. Patrzył w moje okna. Nie widziałam nic, oprócz dwojga niebieskich oczu,
które wpatrywały się we mnie. Płonęły, jego oczy płonęły! Okno nagle się
otworzyło, a na moją twarz wpadła kartka.
"Spostrzegawcza jesteś Ameel, bardzo spostrzegawcza." - przeczytałam.
Spojrzałam w dół, nadal tam stał. Szybko zgasiłam światło,
ubrałam w pośpiechu płaszczyk i ruszyłam do wyjścia. Wyszłam na dwór, ale na
parkingu stał już tylko mój samochód. Poczułam zimny dreszcz obiegający moje
ciało. Stałam tam otępiała, a wokół mnie panowała ciemność i głucha, dziwnie
głucha cisza...
.........................................................................................................................
Czytam = Komentuję , to naprawdę dużo czasu nie zajmuje. :)
I doszłam do ostatniego rozdziału, teraz będę na bieżąco! :)
OdpowiedzUsuńNo to nam Nathan namiesza. Zaintrygowałaś mnie tą postacią, uwielbiam czarne charaktery, którzy są nieziemsko przystojni. Moja wyobraźnia płata wtedy figle. ;)
Co do początku to bardzo podobało mi się co Am zrobiła dla swoich pracowników. Podniesienie pensji tym najbardziej potrzebującym było super. 25% to naprawdę bardzo dużo, 15% w sumie też. Mam teraz wielki szacunek do tej bohaterki! A ten Mike to taka prawa ręka? Fajnie mieć kogoś takiego! :)
Jedyne dwa błędy, które zraziły mnie strasznie to "bióro" i "beszczelnie". A poza tym wszystko jest naprawdę ok, i proszę, poinformuj mnie gdy dodasz kolejny rozdział! Staram się być na bieżąco, a teraz obracam się na etapie praca+studia+dom, więc ciężko być na bieżąco. Tak to jest jak się wyprowadza od rodziców. :( :D
Pozdrawiam i czekam na kolejną część!
www.magical-history.blogspot.com
Posty pojawiają się u mnie najczęściej codziennie, ale zobaczymy, tak jest narazie. Czasem dodaje dwa rozdziały dziennie.
UsuńOj taak, Nathan namiesz dużo wsród bohaterów, bardzo dużo.
Mike jest szefem w banku, więc jest też jej prawą ręką.
Ktoś mi zasugerował że Am jest .. nie fana, więc udowadniam, że jest fajna. : )
Polub nas na fejsie, normialnie LOFREE , będę informować tam o nowych rozdziałach :) przypuszczam, że dodam jeszcze dziś, bądź jutro wieczorem, zależy od weny. :)
Podziwiam jak tak często dodajesz! Ja nad postem siedzę około tygodnia, by wszystko dopracować i najczęsciej pojawia się w pt/niedz, bo w tygodniu pracuję, razem z Chłopakiem mamy popołudnia wolne zawsze bądź całe dnie, więc wtedy staramy się ten czas spędzać razem, a w weekendy ja studiuję, więc tak jakoś wychodzi, że po powrocie z uczelni wrzucam to, co na parę razy uda mi się naskrobać w tygodniu :)
UsuńOki! :)
No widzisz, ja niestety jestem po szkole, na studia się nie wybrałam, bo się zbierałam, zbierałam, aż się nie dozbierałam i oo : ) Mój chłopak jest za granicą, ja nie pracuję, więc mam dużo czasu wolnego. Siedzę całymi dniami w domu i to z tego wynika :)
UsuńJa też do niedawna tak w domku siedziałam, dobre czasy xd pensja chłopaka starcza na mieszkanko i życie, jednak wolimy mieć więcej trochę tych pieniążków. Więc znalazłam sobie lekką pracę, ale jednak do tej 15 - 16 tam jestem. Dobrze, że mamy taki sam system zmianowy, chociaż się z Nim nie mijam. :D
UsuńOczywiście obserwuję, muszę być na bieżąco! :)
Ok, rozumiem :) Jak coś mogę zdradzić że już coś tworzę :)
UsuńDobra teraz Lubie to Am. Jest zbyt idealnie ale ok. Nathan ciebie tez Lubie ! Ogólnie Lubię postacie, które mogą wszystko popsuć i wszystkich Pozabijać, ale żadko się to zdarza gdyż na końcu jest HAPPY END !!! Jeeaaa xd fajnie by było się kogoś pozbyć. Ja osobiście polecam Oliviera :D
OdpowiedzUsuńZakończenie fajne, ciekawe, cos się działo. Zobaczymy jak jej pójdzie zarzadzaniem. Przez to, że piszesz w 1 osobie poczułam się taka wielka, że jestem ważna i ode mnie zależy los ludzi ;D hahah to było fajne.
Duży + dla opowiadania, które ma tak często nowe posty.
Zaczyna się coś dziać, będzie fajnie i skrycie czekam na czyjś nekrolog. A u raduje się jak będzie tam napisane : Oliver jakiś tam xd
Weny ;**
( wiem ze czytasz u mnie. U siebie samą twierdzisz ze komentarz długo nie zajmuje a sama tego nie robisz xD. Czekam na odzew ;*** )
Opowiadanie kasyczi.blogspot.com
Oj sorki noo :D hahahh <333 Skomentuję, ale teraz mam wenę, wiec nie skomentuję.
UsuńEjjj !! Co tyś się tak uwzięła na tego Olivera, coo? On Ci nic nie zrobił, nic a nic, ale mogę Ci zdradzić, że jeszcze go polubisz, ojj... polubisz :)
Uświadomię Cię również KaSIU, kASIeńKo, że narazie NIE ZAMIERZAM nikogo uśmiercać, okk :D hehheh :D
Ps. Czy ty się wczuwasz w Am, czy ty nią jesteś jak to czytasz?
Sama nie wiem xD
Usuń