Siedzieliśmy właśnie w salonie, w moim domu. Pokój był jasny i przestronny, na środku stała duża biała kanapa narożna oraz stół. Na ścianie wisiał telewizor, a pod nim w kominku żażył się ogień. Prowadząc do domu przyjaciół byłam pewna, że w kominku jak zawsze będzie rozpalone. Wszystkim osobom, które pracowały u mnie w domu dałam dzień wolny.
Moja służba to biedni i nie za bardzo wykwalifikowani ludzie.
Są to osoby, które potrzebowały pomocy, więc zgodnie z Oliverem stwierdziliśmy,
że otrzymają tę pomoc w zamian za pomoc nam. Wykupiliśmy budynek niedaleko
naszej posiadłości, który został wyremontowany. Znajduje się w nim dwanaście
małych mieszkań, w pełni wyposażonych oraz duży hol, w którym mogą spędzić czas
wspólnie. Niektórzy z pracowników mają
dzieci, np. pani Klara, nasza sprzątaczka - zajmuje się tylko sprzątaniem,
przychodzi raz na dwa dni, aby pozmywać naczynia, ogarnąć cały bałagan, który
potrafimy zrobić. Zarabia cztery stówki tygodniowo za kilka godzin pracy. Dla
nas nie jest to dużo. Klara ma czterdzieści dwa lata i dwójkę dzieci. Mieszkali
na ulicy. Byli czyści i zadbani, ale nie mieli za co żyć. Dając im mieszkanie
uznałam, że pomagam. Na początku nie chcieliśmy zatrudniać służby, ponieważ
doskonale mogliśmy dać sobie radę we dwoje, ale gdy poznałam panią Klarę
chciałam jej pomóc. Zapukała któregoś dnia do mojego domu. Było około godziny
dziewietnastej. Na rękach miała swojego czteroletniego syna, a obok niej stała
mała, na oko dziewięcioletnia dziewczynka. Zapytała wprost czy dostanie kilka
kromek chleba dla dzieci, ponieważ są głodne. Byłam zszokowana, jak mogli w taką pogodę być na dworzu.
Chociaż byli dość ciepło ubrani, to jednak dłuższe przebywanie mrozie dla
takich maluchów mogło się źle skończyć. Wpuściłam ich do środka i dałam jeść.
Pani Klara została u nas na kilka dni, ale nie chciała robić tego za darmo. Z
racji tego, że nie miała pieniędzy zaoferowała, że posprząta. I tak już
zostało. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, aby zatrudnić ludzi, którzy tego
zatrudnienia potrzebują. I tak kupiliśmy budynek, w którym zasiedliliśmy panią
Klarę, naszego ogrodnika, palacza, kucharkę, panią od dekoracji oraz opiekunkę
do dzieci. Z racji tego, że osoby u nas zatrudnione mają dzieci, które muszą
zostać pod czyjąś opieką. W budynku mieszka jeszcze pan Leord, który
zajmuje się opaleniem ich budynku, oraz pani Sara, która zajmuje się
utrzymaniem budynku w czystości.
Usiedliśmy przy kominku, Teya się uśmiechnęła
i zapytała po co ich tu przyprowadziłam. Odwzajemniłam uśmiech i kazałam
popatrzeć.
Ustałam naprzeciw kominka. Podniosłam delikatnie prawą dłoń
do góry i wykonałam nią ruch, przypominający zakręcanie kurka z wodą. Płomienie
ognia wyskoczyły wysoko w górę i podbiegły do mnie. Otworzyłam szeroko dłoń, a
ogień zaczął się palić na mojej ręce.
Miny wszystkich były bardzo zabawne. Teya zaczęła
szczebiotać, że to jest super i szkoda, że ona tak nie umie, ale ja jeszcze nie
skończyłam pokazu. Ruchem ręki odesłałam ogień do kominka.
— Felcy, czy mogłabyś odkręcić kran w kuchni? — spytałam,
ponieważ nie chciało mi się tam podchodzić, a ona umiała kontrolować przedmioty
martwe. Spojrzała na kran i puściła wodę.
Znów wykonałam kilka ruchów ręką. Woda zaczęła wirować po
całym pokoju. Nawet jedna kropla nie upadła na podłogę. Woda robiła dokładnie
to, co chciałam. Była mi posłuszna niczym… Niestety nie mam dobrego porównania.
— Myślę, że już wiemy jaki magiczny sekret
skrywa Am. — powiedział Jon.
Uśmiechnęłam się do niego. Woda wróciła do zlewu, a Felcy
zakręciła kran. Mogłabym się tak bawić wodą w nieskończoność.
— Tak, potrafię jeszcze kontrolować pogodę, ale nie wychodzi
mi to za dobrze. Wiatr niestety się mnie
nie do końca słucha. —powiedziałam, uśmiechając się do Olivera
—Uhm — Spojrzał na mnie tak, jakby chciał mnie skarcić
wzrokiem, ale zauważyłam jak kącik jego warg drga, w stronę uśmiechu. — To
dlatego mieliśmy ostatnio pootwierane okna w nocy?
Kiwnęłam przytakująco głową.
— Dobrze, ale nie rozumiem jednej rzeczy, kontrola kontrolą —
przerwała Felcy — Ale możesz mi wyjaśnić, jakim cudem ogień cię nie
parzy?
— Nie wiem, naprawdę, Tak już mam. Dowiedziałam się
przypadkiem, gdy pewnego dnia Oliver wyszedł z domu w środku nocy, zapaliłam
papierosa. Nie zauważyłam jak spadł mi żar i moje ubranie zaczęło się palić. Na
początku trochę spanikowałam, ale zdałam sobie sprawę, że moja skóra jest
odporna na ogień. Nie miałam żadnego śladu ani nie czułam ciepła od ognia.
Inaczej jest, gdy jest gorąco, wtedy mój organizm je wyczuwa, ale nie ogień. Z
wodą jest podobnie, nie czuję jej. Mogę się myć w gorącej i lodowatej wodzie,
nie robi mi to różnicy. Nie czuję jej. Mogę również oddychać pod wodą.
— Och, to pasjonujące! — krzyknęła Teya.
— Która jest godzina? Dziś muszę stawić się w banku, będę
miała ciężki dzień.
— Kwadrans po ósmej. — odpowiedział mi Oliver.
— Cholera jasna! Spóźnię się! — krzyknęłam, biegnąc na górę,
by się przygotować.
....................................................................................................................................
Czekam na kolejny post :D
OdpowiedzUsuńA przeczytałaś poprzednie? :)
UsuńTo czyli nasza Am potrafi kontrolować żywioły! No, no, super to rozegrałaś! Oby ta wiedza i umiejętności przydały im się do walki z Diabłem! tzn... Z własnym ojcem? oj, coś czuję, ze będzie się działo tu u Ciebie! :D
OdpowiedzUsuńA kiedy Am odkryła te swoje moce? Bo wcześniej nie wspominałaś nic o tym, by wiedziała, ze je ma! :)
www.magical-history.blogspot.com
Szczerze, tego jeszcze nie wiem, ale jak się dowiem, to opowiem w którymś z kolejnych rozdziałów :)
UsuńCiekawe, bajkowe ale ciekawe. W końcu to fantasy. Szkoda ze zdradziłaś ze bohater zniknie i powróci xd
OdpowiedzUsuńNie mam siły dziś na pisanie komentarzy na dwie strony. W przyszłym coś napisze. Buziaczki
Opowiadanie kasyczi.blogspot.com