ROZDZIAŁ 11 - KOMU UFAĆ?
Strasznie
bolała mnie głowa. Podniosłam się ociężale i usiadłam na łóżku. Byłam w swojej
sypialni, było jeszcze jasno. Spojrzałam na zegarek, spałam może ze dwie
godziny. Na dworzu było jasno, świeciło słońce,
Łyknęłam kilka tabletek na ból głowy i zeszłam na parter. Zdziwiło mnie
to, że siedział tam Oliver.
- Co Ty do jasnej cholery tutaj
robisz, Oliver? Wynoś się stąd! – krzyknęłam, patrząc mu prosto w oczy.
Oli spojrzał na mnie niczym na
wariatkę i zapytał co się stało i o co mi chodzi. Wybił mnie tym z rytmu.
Wydawało mi się, że On naprawdę nie wie
o co mi chodzi.
- Co to miało znaczyć, Klara, Ty i
to uśpienie mnie ?
- Ameel, o co Ci chodzi, o czym Ty
do mnie mówisz, czy ty coś brałaś, piłaś ?
Naprawdę byłam zdziwiona, nie
wiedziałam, czy on żartuje, czy mogę mu zaufać i o co w tym wszystkim tak
naprawdę chodzi.
- Oliver, ja…. – zaczęłam mu
wszystko opowiadać, a gdy skończyłam jego słowa kompletnie mnie zszokowały.
- Am, nagrałem Ci milion wiadomości
na sekretarkę, milion razy dzwoniłem, nawet prosiłem tatę, zostawił Ci wiadomość, że wyjechałem z nim w
interesach. Odsłuchałaś sekretarkę? Nie – odpowiedział sam sobie. - Zajrzałaś w
mail? Też nie. Ohm, a teraz wmawiasz mi, że ja Cię napadłem? Niby dlaczego miałbym to robić?
Zastanowiłam się chwilę i
postanowiłam nie mówić mu prawdy. Chciałam trzymać się zasady ograniczonego
zaufania. Ale w tym momencie wiedziałam, że ta zasada będzie musiała
obowiązywać nie tylko w stosunku do Olivera, ale też do innych moich znajomych.
Ktoś z nich kręcił, moje podejrzenia pod wpływem manipulacji padły na Olivera,
ale w tamtym momencie nie byłam do końca pewna czy kieruję je ku dobrej osobie.
Miałam tylko jeden pomysł jak sprawdzić czy Oliver jest.. taki sam jak ja.
- Udowodnij mi.
- Jak ?
-Pokaż mi swoje oczy.
- Przecież widzisz. – Uśmiechnął się
łobuzersko,
- Nie teraz, w nocy.
- Dobrze.
Słyszałam i powędrowałam w
kierunku szafki z ubraniami. Musiałam się
przebrać i zdążyć jeszcze do firmy. Coś mi nie pasowało w tej sytuacji, ale nie
wiedziałam co. A może to Nathan jest zły i próbuje mnie skłócić z
Oliverem? Próbuje mnie poróżnić, aby
mógł dostać się do naszej ekipy. Nie wiedziałam sama.
*
Już od progu w banku było widać, że
coś jest nie tak. Wiedziałam, że zaraz się dowiem co.
- Am, możesz mi wytłumaczyć dlaczego
zwolniłaś Nathana? - Zaczął wrzeszczeć
na mnie Mike, nigdy nie widziałam go tak
zdenerwowanego. Byłam zdziwiona.
-
Co zrobiłam?
- Dziś nie przyszedł do pracy, gdy
do niego zadzwoniłem, powiedział, że go zwolniłaś.
- Ale ja go nie zwolniłam. Mike,
dlaczego miałabym to robić? Od podejmowania takich decyzji jesteś Ty, a nie ja.
- No, ale mi tak powiedział. Dzięki
temu mamy jednego pracownika za mało i bardzo mnie to denerwuje, ponieważ nie
wyrabiamy z czasem.
Byłam
zdziwiona, dlaczego Nathan się zwolnił, przecież to, co wydarzyło się między
nami nie powinno wpłynąć na nasze stosunki w pracy. Przeprosiłam Mike i powiedziałam,
że zaraz to wyjaśnię. Poszłam więc do biura, usiadłam na fotelu, wzięłam kilka
głębokich wdechów i zadzwoniłam. Odebrał już po pierwszym sygnale.
- Tak, panno Am – powiedział swoim
uwodzicielskim głosem.
- Nathan, do jasnej cholery,
dlaczego powiedziałeś Mike’owi, że ja Cię zwolniłam.
- Co? Ja mu nic takiego nie
powiedziałem Am…
- Jak nie? To dlaczego Cię nie ma w
pracy?
- Bo mam wpisany urlop na dzisiejszy
dzień.
- Ale Mike powiedział, że do Ciebie
dzwonił.
- Nie, Am. Nie dzwonił do mnie…
Sprawdź w harmonogramie, mam urlop.
- Czekaj sekundę – zajrzałam do
komputera i faktycznie, Nathan miał wpisany urlop – Oh, to ja już nic nie rozumiem,
- Pamiętaj Am, nikomu nie ufaj,
nikomu. – Powiedział to, po czym się rozłączył.
Siedziałam tak kilka dobrych minut i się zastanawiałam nad tym, dlaczego
Mike mnie okłamał. Poprosiłam moją sekretarkę, aby przysłała do mnie Mike’a
natychmiast. Był po kilku minutach.
- Co jest Am? – spytał poważnym
głosem.
- Dlaczego mnie okłamujesz Mike?
- Ale.. ja cię nie okłamuje. O co Ci
chodzi ?
- Powiedziałeś, że dzwoniłeś do
Nathana, powiedziałeś, że powiedział, że
go zwolniłam. Tym samym, jakbyś nie pamiętał, mam dostęp do bilingów naszej
firmy i Mike, przykro mi, ale nie dzwoniłeś do niego.
- No dobrze, może i nie dzwoniłem,
ale to nie zmienia faktu, że nie przyszedł do pracy.
- Bo ma wpisany urlop! – walnęłam pięścią
w biurko.- Mike, zawiodłeś moje zaufanie, bardzo je zawiodłeś. To, że jestem od
Ciebie młodsza o kilka lat i jesteśmy ze sobą po imieniu nie upoważnia Cię do
kłamania mi w żywe oczy i zwalania na mnie winy.. – Popatrzyłam na jego minę, w
ogóle nie przejmował się tym, co do niego mówię, nie miał do mnie żadnego
respektu, więc w tym momencie postanowiłam być prawdziwą szefową i nie
tolerować takiego zachowania w mojej firmie.
- Nie Ty zajmujesz się firmą, tylko
ja – powiedział, jakby mówił to do swojego dziecka.
- Już nie. – powiedziałam śmiertelnie
poważnym głosem – Mike, przykro mi, ale moja prawa ręka nie może zachowywać się
w tak zachłanny sposób. Liczą się dla Ciebie tylko pieniądze, które u mnie
zarabiasz.
Co chcesz przez to powiedzieć
Am? - jego głos lekko zadrżał, ale ja
byłam twarda.
- Panno Am, albo szefowo, a nie Am.
Będę łaskawa. Jesteś zdegradowany do poziomu kasjera. – Było to najniższe stanowisko
w mojej firmie, pomijając sprzątaczki – Lub jeżeli wolisz, możemy rozwiązać umowę
ze skutkiem natychmiastowym za porozumieniem stron. Oczywiście dostaniesz
odprawę.
- Jak możesz mi to robić? Od
czterech lat prowadzę tę instytucję! – Krzyknął mi prosto w twarz.
Spojrzałam w jego oczy. Nie były
normalne, nie były takie jak innych ludzi, nie były też takie jak moje. Były…
straszne. Błyszczały lawą, żywą lawą, płonęły. Było w nich widać gniew.
- Zwalniam Cię dyscyplinarnie Mike.
Zabierz swoje rzeczy i wyjdź. Masz pół godziny, po tym czasie wzywam
ochronę.
Spojrzał mi w oczy, po czym odwrócił
się na piecie i wyszedł. Strasznie zaczęła po raz kolejny boleć mnie głowa, ale
wiedziałam, że muszę wziąć się w garść i poszukać kogoś na jego miejsce. Kogoś
kto zajmie się moją firmą bo ja… Szczerze mówiąc nie miałam o tym pojęcia.
DO: Pracowników
banku
Witam
wszystkich pracowników w tym szczególnym dniu. Chciałabym poinformować, że
stanowisku głównego kierownika zostało puste. Wszystkie problemu proszę
zgłaszać do zastępcy kierownika lub osobiście do mnie.
W
holu pojawi się skrzynia, do której proszę wrzucać podpisane imieniem i
nazwiskiem kartki na trzech kandydatów na wyżej wymienione nazwisko.
Jutro
poinformuję was o przebiegu głosowania i mojej decyzji.
Proszę
o nie plotkowanie na temat zwolnienia Pana Mike’a.
Życzę
miłej pracy.
Prezes
Banku
Ameel
Quin
Cóż innego mogłam zrobić w zaistniałej
sytuacji? Nie miałam wyboru. Miałam tylko nadzieję, że pracownicy wybiorą kogoś
odpowiedzialnego na to miejsce. Nie spodziewałam się jednak, że decyzja, aż tak
bardzo mnie zaskoczy…
.............................................................................................
Przepraszam, za tak długi czas oczekiwania na rozdział, ale miałam trochę innych obowiązków na głowie. Postaram się nadrobić : )
Czy to, że podkreśliłaś żółtym tłem słowa, iż Am kolejny raz przeżywała ból głowy miało jakieś znaczenie, trzeba się na tym fakcie skupić czy jest to po prostu błąd w czcionce?
OdpowiedzUsuńCo do odcinka to mieszasz, Kochana. Oj mieszasz, a ja uwielbiam takie zagmatwane sytuacje! :D Kto w końcu kręci? Wiedziałam, że coś z tym Mike'm będzie nie tak, ale teraz który mówi prawdę? Oliver czy Nathan? Co się dzieje? :D
Na pewno dowiem się w kolejnych rozdziałach, lecę czytać 12 część!
Jest to błąd w czcionce, ponieważ słownik podkreśla mi tak błędy i one czasem nie znikają :) A no się sowiesz, ;) nie mogę odpowiadać na wszystkie pytania, bo byz zdradziła fabułę :D
UsuńFajnie kręcisz. I tak wiem, że Oivier jest oszustem, ale nie rozumiem czemu Mike miał powiedzieć, że dzwonił do Nathana, przcież wiadomo, że ona zaraz to sprawdzi i wszystko się wyda. Inteligencja dziecka czy jak? A może po prostu idiotyzm. Fajne tajemnice i wg coraz bardziej mi się podoba. Nie przedłużaj rozdziałów, bo świetne są takie krótkie.
OdpowiedzUsuńMiałaś kilka powtórzeń, ale kit walną. Niech se bendą, da się z nimi czytać. :*
OPOWIADANIE : KASYCZI.BLOGSPOT.COM
Ja nie przedłużam rozdziałów. ja piszę tyle, na ile mam wene :D
Usuń