Jesteś czytelnikem?

Jeżeli czytasz moje wypociny,
dodaj mi trochę adrenaliny.
Napisz mi komentarz,
Żebym wiedziała, że się postarałeś
I nową treść już przeczytałeś.
Miło by również było, '
Gdybym wiedziała ilu Was mnie odwiedziło.
Więc anonimowych proszę,
Aby podpisałi się, choć na wzorzec. :)

Jeżeli czytasz, daj lajka na fejsie, będą tam dodawane informacje o nowych postach :)

https://web.facebook.com/lofreee/?fref=ts

poniedziałek, 30 listopada 2015

ROZDZIAŁ 12 - NIESPODZIEWANE DECYZJE


            Cały dzień przychodziły do mnie osoby z mojej firmy pytać dlaczego zwolniłam Mike’a.
Denerowały mnie ich pytania, ale mówiłam wprost, że mnie okłamywał. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Było już późno, a ja  byłam bardzo zmęczona.
            Wracając do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu, kupiłam sobie mandarynki, ponieważ zbliżały się święta, a ja w tym okresie pochłaniałam kilogramy tego cudownego owocu.
            Weszłam do domu. Oliver siedział przed telewizorem i oglądał jakieś bzdury. Był taki przystojny. Nagle dopadły mnie wyrzuty sumienia, że całowałam się z Nathanem, ale to nie była moja wina, to nie ja go pocałowałam, a on  mnie. Musiałam to jakoś przeżyć. Drugim powodem było to, że uwierzyłam Nathanowi, że Oliver jest zły, ale ja już sama nie wiedziałam komu mam ufać. Wszystko działo się tak szybko, tyle rzeczy do siebie pasowało, tyle za sobą przemawiało.
            - Cześć kochanie, jak minął dzień?  - spojrzał na mnie ciepło..
            - A daj spokój. Głowa mi pęka, wszystko mnie denerwuje, jest mi źle, musiałam zwolnić kierownika, ponieważ mnie okłamywał, więc… ah, daj spokój po prostu, Jutro znów muszę tam iść i się wszystkim tłumaczyć ze swoich decyzji. 
            Oliver nic nie powiedział, wstał z łózka, podszedł do mnie o mocno mnie przytulił. Zrobiło mi się ciepło na duszy. Spojrzałam na niego, on spojrzał na mnie i popatrzył mi prosto w oczy. To co w nich zobaczyłam było… dziwne. Tak, dziwne, dokładnie. Jego czy nie były takie jak moje, ani takie jak Mike;a. Jego oczy były normalne, ciepłe, ludzkie. Po chwili jednak zaczęły się zmieniać, zaczęły być takie jak moje, czy takie jak Felcy.
            - Oliver, ok., masz takie same oczy jak ja czy Felcy, ale pokaż mi jak się zmieniasz w innych.
            Oliver spojrzał na mnie jak na idiotkę, nie rozumiał o co mi chodzi.
            - Ym, Am? Kto Ci nagadał takich głupio na mój temat ? Ja się w nikogo nie zmieniam Am. 
            Teraz to ja byłam idiotką.
            - Jak nie, to jaką masz moc?
            - Taką samą jak Teya, przecież bliźniaki nie mogą mieć innej mocy.
            - Ale.. pokaż mi.
            Oliver zaczął udowadniać, że posiada identyczną moc jak Teya.
            - Kto ci naopowiadał takich głupot Am?
            - Felcy-  spojrzałam na niego.
            -Kiedy widziałaś się z Felcy?
            - Tego samego dnia, kiedy widziałam się z Nathanem w nocy.
            - Am, ale ona nie ma w kraju. Ona wyjechała z tym swoim nowym chłopakiem na jakieś wakacje.
            - Oliver… Ty musisz coś wiedzieć.. Mike… Mike.. On.. Jest inny. Nie jest człowiekiem, ale nie jest taki jak my…
            - Cholera jasna! – krzyknął Oliver. – Wiedziałem, że jest ktoś więcej niż my.
            - Oliver. Nathan jest taki jak my.
            - To wiem, ale nie wiem , jaki jest Mike. Trzeba to sprawdzić.

                                                                       *
            Usiadłam w swoim fotelu, a biurku leżały już wszystkie glosy. Podnosiłam po kolei karki i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przewijały się na nich różne imiona, ale na każdej kartce znajdował się Nathan Szell. O cholera, pomyślałam. To nie może być prawda, nie mogłam wybrać sama, oh boże. Wzięłam komórkę do ręki i wykręciłam numer.
            -Nate. Do mnie, już!
            Nathan wszedł po kilku minutach, a ja spojrzałam na niego niczym na Boga. Zaczęłam odpływać ale jego głos sprowadził mnie na ziemię.
            - Am, wiem, że na mnie lecisz, ale może chociaż w pracy zachowamy pozory?
            Otrząsnęłam się, miał rację, nie powinnam była się tak zachowywać.
            - Tak, tak już , sorry. Nate, myślę, że będziemy się teraz częściej spotykać.
            - Rzucasz mi jakieś propozycje? – uśmiechnął się łobuzersko, ale nie zareagowałam, znaczy zareagowałam, ale nie dałam tego po sobie poznać.
            - Nie, Nate. Zostajesz kierownikiem głosem ludu.
            - Oh! Cieszę się bardzo – uśmiechnął się – Pewnie się nie spodziewałaś, że mnie wybiorą ?
            - Nie, szczerze mówiąc.
            - A co myślałaś?  Tyle babek w tym Twoim banku, wszystkie na mnie lecą, więc oddały na mnie głos – powiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Dla niego może była, dla mnie nie.
            - A więc Panie Nathanie Szell, witam pana i zapraszam do zapoznania się ze swoimi obowiązkami. Omówimy wszystko na lunchu o jedenastej.- Powiedziałam jako szefowa.
            - Myślę, że to nie będzie do końca służbowy lunch Panno Ameel Quin. – uśmiechnął się, odwrócił i wyszedł do swojego nowego biura.
            Sziedziałam chwilę na swoim fotelu, po czym poprosiłam sekretarkę, aby nie przeszkadzała mi pod żadnym pozorem. Usiadłam z kawą przed oknem i zaczęłam marzyć, jakby to było, gdyby nie  było Olivera, a był Nathan.

4 komentarze:

  1. Uhuhu, to czyli Felcy coś ma z tym wspólnego! Czyżby to ona była tą złą, która miesza wszystkim w głowach? Ach, ja już sama nie wiem!
    Za to Nathan robi trochę za takiego Christiana Greya, tylko ma nizsze stanowisko. :) Wyczuwam gorący romans pomiędzy Am, a Nate'm. Co do blędów tylko jeden rzucil mi się w oczy " ale ona nie ma w kraju.". Ale JEJ nie ma w kraju. Ale być może spowodowane było to zwykłym przeoczeniem lub pośpiechem. :)
    No cóż, pisz dalej. Coraz bardziej mnie to Twoje opowiadanie wkręca! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo, ale przeczytaj dokładnie :) mój zamysł jest taki, że tam wcale nie było Felcy, a osoba z którą rozmawiała Am, to nie była jej koleżanka :)

      Usuń
    2. Tak, rozumiem jaki miałaś zamysł, jednak mogło być też tak, że to Ona może być osobą, która tak wszystkim miesza w głowach. To, że ktoś transmutował [to dobre slowo?] się w nią nie oznacza, iż nie mogła maczać w tym palców. :)

      Usuń
    3. Wszystko okaże się w następnych rozdziałach :)

      Usuń