ROZDZIAŁ 12 - NIESPODZIEWANE DECYZJE
Cały dzień przychodziły do mnie
osoby z mojej firmy pytać dlaczego zwolniłam Mike’a.
Denerowały mnie
ich pytania, ale mówiłam wprost, że mnie okłamywał. Chciałam jak najszybciej
wrócić do domu. Było już późno, a ja
byłam bardzo zmęczona.
Wracając do domu wstąpiłam jeszcze
do sklepu, kupiłam sobie mandarynki, ponieważ zbliżały się święta, a ja w tym
okresie pochłaniałam kilogramy tego cudownego owocu.
Weszłam do domu. Oliver siedział
przed telewizorem i oglądał jakieś bzdury. Był taki przystojny. Nagle dopadły
mnie wyrzuty sumienia, że całowałam się z Nathanem, ale to nie była moja wina,
to nie ja go pocałowałam, a on mnie.
Musiałam to jakoś przeżyć. Drugim powodem było to, że uwierzyłam Nathanowi, że
Oliver jest zły, ale ja już sama nie wiedziałam komu mam ufać. Wszystko działo
się tak szybko, tyle rzeczy do siebie pasowało, tyle za sobą przemawiało.
- Cześć kochanie, jak minął
dzień? - spojrzał na mnie ciepło..
- A daj spokój. Głowa mi pęka,
wszystko mnie denerwuje, jest mi źle, musiałam zwolnić kierownika, ponieważ
mnie okłamywał, więc… ah, daj spokój po prostu, Jutro znów muszę tam iść i się wszystkim
tłumaczyć ze swoich decyzji.
Oliver nic nie powiedział, wstał z
łózka, podszedł do mnie o mocno mnie przytulił. Zrobiło mi się ciepło na duszy.
Spojrzałam na niego, on spojrzał na mnie i popatrzył mi prosto w oczy. To co w
nich zobaczyłam było… dziwne. Tak, dziwne, dokładnie. Jego czy nie były takie
jak moje, ani takie jak Mike;a. Jego oczy były normalne, ciepłe, ludzkie. Po
chwili jednak zaczęły się zmieniać, zaczęły być takie jak moje, czy takie jak
Felcy.
- Oliver, ok., masz takie same oczy
jak ja czy Felcy, ale pokaż mi jak się zmieniasz w innych.
Oliver spojrzał na mnie jak na
idiotkę, nie rozumiał o co mi chodzi.
- Ym, Am? Kto Ci nagadał takich
głupio na mój temat ? Ja się w nikogo nie zmieniam Am.
Teraz to ja byłam idiotką.
- Jak nie, to jaką masz moc?
- Taką samą jak Teya, przecież
bliźniaki nie mogą mieć innej mocy.
- Ale.. pokaż mi.
Oliver zaczął udowadniać, że posiada
identyczną moc jak Teya.
- Kto ci naopowiadał takich głupot
Am?
- Felcy- spojrzałam na niego.
-Kiedy widziałaś się z Felcy?
- Tego samego dnia, kiedy widziałam
się z Nathanem w nocy.
- Am, ale ona nie ma w kraju. Ona
wyjechała z tym swoim nowym chłopakiem na jakieś wakacje.
- Oliver… Ty musisz coś wiedzieć..
Mike… Mike.. On.. Jest inny. Nie jest człowiekiem, ale nie jest taki jak my…
- Cholera jasna! – krzyknął Oliver. –
Wiedziałem, że jest ktoś więcej niż my.
- Oliver. Nathan jest taki jak my.
- To wiem, ale nie wiem , jaki jest
Mike. Trzeba to sprawdzić.
*
Usiadłam w swoim fotelu, a biurku
leżały już wszystkie glosy. Podnosiłam po kolei karki i nie mogłam uwierzyć
własnym oczom. Przewijały się na nich różne imiona, ale na każdej kartce
znajdował się Nathan Szell. O cholera, pomyślałam. To nie może być prawda, nie
mogłam wybrać sama, oh boże. Wzięłam komórkę do ręki i wykręciłam numer.
-Nate. Do mnie, już!
Nathan wszedł po kilku minutach, a
ja spojrzałam na niego niczym na Boga. Zaczęłam odpływać ale jego głos
sprowadził mnie na ziemię.
- Am, wiem, że na mnie lecisz, ale
może chociaż w pracy zachowamy pozory?
Otrząsnęłam się, miał rację, nie
powinnam była się tak zachowywać.
- Tak, tak już , sorry. Nate, myślę,
że będziemy się teraz częściej spotykać.
- Rzucasz mi jakieś propozycje? – uśmiechnął
się łobuzersko, ale nie zareagowałam, znaczy zareagowałam, ale nie dałam tego
po sobie poznać.
- Nie, Nate. Zostajesz kierownikiem
głosem ludu.
- Oh! Cieszę się bardzo – uśmiechnął
się – Pewnie się nie spodziewałaś, że mnie wybiorą ?
- Nie, szczerze mówiąc.
- A co myślałaś? Tyle babek w tym Twoim banku, wszystkie na
mnie lecą, więc oddały na mnie głos – powiedział, jakby to była najnormalniejsza
rzecz na świecie. Dla niego może była, dla mnie nie.
- A więc Panie Nathanie Szell, witam
pana i zapraszam do zapoznania się ze swoimi obowiązkami. Omówimy wszystko na
lunchu o jedenastej.- Powiedziałam jako szefowa.
- Myślę, że to nie będzie do końca
służbowy lunch Panno Ameel Quin. – uśmiechnął się, odwrócił i wyszedł do
swojego nowego biura.
Sziedziałam chwilę na swoim fotelu,
po czym poprosiłam sekretarkę, aby nie przeszkadzała mi pod żadnym pozorem.
Usiadłam z kawą przed oknem i zaczęłam marzyć, jakby to było, gdyby nie było Olivera, a był Nathan.
Uhuhu, to czyli Felcy coś ma z tym wspólnego! Czyżby to ona była tą złą, która miesza wszystkim w głowach? Ach, ja już sama nie wiem!
OdpowiedzUsuńZa to Nathan robi trochę za takiego Christiana Greya, tylko ma nizsze stanowisko. :) Wyczuwam gorący romans pomiędzy Am, a Nate'm. Co do blędów tylko jeden rzucil mi się w oczy " ale ona nie ma w kraju.". Ale JEJ nie ma w kraju. Ale być może spowodowane było to zwykłym przeoczeniem lub pośpiechem. :)
No cóż, pisz dalej. Coraz bardziej mnie to Twoje opowiadanie wkręca! :)
Dzięki bardzo, ale przeczytaj dokładnie :) mój zamysł jest taki, że tam wcale nie było Felcy, a osoba z którą rozmawiała Am, to nie była jej koleżanka :)
UsuńTak, rozumiem jaki miałaś zamysł, jednak mogło być też tak, że to Ona może być osobą, która tak wszystkim miesza w głowach. To, że ktoś transmutował [to dobre slowo?] się w nią nie oznacza, iż nie mogła maczać w tym palców. :)
UsuńWszystko okaże się w następnych rozdziałach :)
Usuń