Jesteś czytelnikem?

Jeżeli czytasz moje wypociny,
dodaj mi trochę adrenaliny.
Napisz mi komentarz,
Żebym wiedziała, że się postarałeś
I nową treść już przeczytałeś.
Miło by również było, '
Gdybym wiedziała ilu Was mnie odwiedziło.
Więc anonimowych proszę,
Aby podpisałi się, choć na wzorzec. :)

Jeżeli czytasz, daj lajka na fejsie, będą tam dodawane informacje o nowych postach :)

https://web.facebook.com/lofreee/?fref=ts

niedziela, 3 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 28 - DARKENSTRON


                 Stałam jak wryta,  przyglądając się uśmiechowi Rosse kierowanemu w stronę Nate’a.

         — Ach, witaj Nate, jak zwykle elegancki. — Uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
         — Rosse Felton? — Spojrzał na nią zdziwiony — Przecież ty nie żyjesz.
         — Nie żyję, ale uwierz, że nie żyję tylko dla Feltona. I mam nadzieję, że mnie nie wydacie, bo mogłoby się to skończyć… — zamilkła na chwilę — Tragicznie.
         — Możesz mi wyjaśnić, co się właściwie dzieje?
         — A może byśmy tak usiedli?  — zapytała, patrząc na mnie, a ja skinęłam głową, pokazując na sofę przy ścianie. Kobieta usiadła na niej, a ja z Nate’m na krzesłach naprzeciw niej, aby dokładnie ją obserwować.
         — Nie musicie się mnie bać. — Położyła nogę na nogę, a włosy pokazowym ruchem odrzuciła do tyłu. — Wiem, że każdy sądzi, że nie żyję. I to jest w pewnym sensie prawda.
         — Jak to?  — Nie rozumiałam.
         — Kilkadziesiąt lat temu poślubiłam syna diabła. Byłam naprawdę szczęśliwą i zakochaną kobietą, nie widziałam świata po za nim, bo był to ideał mężczyzny. Nie skrzywdził by nawet muchy.
         — No ty sobie chyba żartujesz?! — krzyknął Nate.
         — Daj mi skończyć, zanim zaczniesz się unosić, ok? — Zrobiła naburmuszoną minę, świadczącą o jej niezadowoleniu.
         — Jednak żyjąc w tamtych czasach, ludzie niezbyt uwielbiali czarownice. Ukrywałam się, nikt nie wiedział kim naprawdę jestem, ale pewnej nocy, przechadzając się po parku wraz z mężem, zobaczyliśmy dziewczynkę. Leżała na ziemi skulona, wijąc się z bólu. Wyglądała tak strasznie. Panował niewielki mróz, ale wystarczył na odmrożenie sobie kończyn, jeżeli nie było się odpowiednio ubranym. Podeszliśmy do dziewczyny, a ona spojrzała na nas błagalnie. Jej oczy wzywały pomocy, prosiły, aby jej udzielić. — Na samo wspomnienie z oczu Rosse pociekły łzy — Nie dużo myśląc, otworzyłam swoją torebkę i wyciągnęłam z niej zioła, po których podaniu, malutka stanęła na nogi. Już nic jej nie groziło. Felton był zniesmaczony, ponieważ obawiał się, że ludzie dowiedzą się o wszystkim i zaczną podejrzewać mnie o czarną magię, ale ja się tym nie przejmowałam. Młodziutka kobietka obiecała mi, że nie powie nikomu co się stało w lesie. Tak się jednak nie stało.
         — I wtedy ludzie oskarżyli cię o bycie czarownicą?  — spytałam, odczuwając skurcz w sercu. Było mi jej szkoda.
         — Dokładnie tak. Nie wzięli pod uwagę, że pomogłam. Gdyby nie ja, ona by zmarła, ale  było to nie ważne, liczył się fakt, że jestem czarownicą. Chcąc nie chcąc, oddałam się w ręce sprawiedliwości, chociaż wiedziałam, że i tak powrócę z martwych.
         — Wiedziałaś? — Zdziwił się Nate — To dlaczego nie powiedziałaś o tym Feltonowi?
         — Ależ powiedziałam! Co ważniejsze, on sam dokładnie o tym wiedział, ponieważ był, rzecz biorąc, demonem. Wiedział jak działa świat czarnej magii i jakie panują w nim zasady. Na stosie, na wieki płoną jedynie wiedźmy, a nie czarownice. Wracając, oddałam się w ręce sprawiedliwości, w cudzysłowie. Płonięcie na stosie nie jest najmilszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała, ale też nie najgorszą. Czułam wielki ból, ale nie dlatego, że moje ciało pochłaniały gorące płomienie, a dlatego, iż każda z osób wydających na mnie  wyrok widziała we mnie wroga, a ja… Ja po prostu chciałam pomóc.
         — Dobra, rozumiem, to było straszne i ci współczuję, ale czemu nie wróciłaś?
         — Zaczynają mnie irytować wasze pytania. — Spojrzała rozgniewanym wzrokiem — Wróciłam. Po zakończonej ceremonii spalenia ciała, odrodziłam się z popiołu, ale zanim nabrałam odpowiednich sił, aby dojść do domu… Felton już nie był tą samą osobą. Owładnęła nim ciemność, wewnętrzny mrok. Wchodząc do zamku wiedziałam, że coś jest nie tak. Moja rozmowa z nim była krótka i zwięzła. Patrząc mi głęboko w oczy, przysięgał, że mnie pomści i nie ważne było to, że żyję. Liczyła się tylko zemsta. Nie chciałam żyć u boku takiego człowieka jak on, więc nie dużo myśląc, wskoczyłam do ognia, aby odrodzić się w zupełnie innym miejscu. Pokochałam go za to, jaki był. Za jego dobroć, opiekuńczość, miłość, ciepło bijące ze środka. Był jedynym dobrym demonem, jakiego znałam i myślałam, że będzie taki zawsze.
         — Dlaczego wróciłaś? Przepraszam, że przerywam, ale nurtuje mnie to pytanie.
         — Am, żyłam sobie kilka lat na wyspie, z dala od świata, od ludzi. Byłam tylko ja i przyroda. I nie wróciłabym, gdyby któregoś razu na mojej drodze nie pojawił się LOFREE. Jestem jakby połączona z moim mężem i wyczułam, że coś jest nie tak. Mężczyzna podszedł do mnie i pytał o piątkę przyjaciół. Początkowo chyba myślał, że ja jestem tobą, Am, ale później zrozumiał, że ja to ja, więc nie miałam wyboru i musiałam go zabić, bo nikt niepowołany nie mógł się dowiedzieć, że żyję – szczególnie Felton.
         — Nadal nie rozumiem, co tutaj robisz… — bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
         — Po tym, jakże paskudnym zajściu, dowiedziałam się wszystkiego, co tylko mogłam o LOFREE. Między innymi doszły mnie słuchy, że to oddział diabłów, które będą planowały zniszczyć świat na prośbę mojego męża. Odnawiając moje znajomości, doszły mnie słuchy, że jest taka piątka, a w sumie szóstka osób, które nie są pod jego wpływem, choć powinny być, więc was odnalazłam. Moim początkowym założeniem było, że nigdy nie dowiecie się kim naprawdę jestem, ale nie zdołałam was ochronić. Felton zabił Felcy, małą, bezbronną osóbkę i mu tego nie daruję. Nie chcę, żeby zniszczył świat, więc muszę wam pomóc.
         — My sami sobie chcielibyśmy pomóc. — westchnęłam głęboko. — Widzisz ten mrok?
         — Widzę i to mnie martwi. Widzicie, Felton potrzebował Olivera, ponieważ Oli miał w sobie jakąś cząstkę magiczny diament, który pozwoliłby mu zapanować nad waszymi umysłami, ale w miarę szybko odkryłam z Winter, kto z was ją posiada i go porwaliśmy. Nie wiem, czy mi to wybaczycie, ale Oli… Nie jest teraz do końca sobą, jakaś część jego została zniszczona, kilka wspomnień już nigdy nie powróci do jego głowy, ale myślę, że najważniejszy jest fakt, że Felton nie zapanuje nad waszymi umysłami.
         — Dobrze, ale mam nadzieję, że wiesz, co trzeba zrobić, aby zniszczyć ten cholerny mrok? — Nate wymownie spojrzał na nią, aby dokończyła swój, jakże długi i wiele wyjaśniający, wywód.
         — Jest was wielu, bardzo wielu. Każdy z was ma inne moce, które są wyjątkowe. Poznaliście już między innymi piasek i kobietę pająka, ale  ten, który stoi za mrokiem nazywa się Darkenstron. Jest to mężczyzna, który ma może niecałe dwadzieścia pięć lat. Wygląda zupełnie przeciętnie, czarne krótkie włosy, mały nosek i jak wszyscy – czerwone oczy. Jednak zawsze nosi okulary, bo jest niewidomy — otworzyłam szeroko oczy, słysząc te słowa — i jeździ na wózku inwalidzkim. Tak, dobrze słyszycie, nie ma żadnej lini obrony, dlatego stoją przy nim strażnicy. Pilnują, aby nic mu się nie stało. Jego darem jest wieczny mrok. Mrok, który nie zniknie, póki on nie zginie, ale zabicie go nie będzie takie proste, albowiem nie wiadomo, gdzie go znaleźć. On nigdy nie wychodzi, a ja nie doszłam jeszcze do tego, gdzie znajduje się ich kryjówka.
         — Czyli musimy się tego dowiedzieć? — powiedziałam sama do siebie, patrząc w stronę Rosse, ale ona już nic nie wyjawiła.
         Byłam naprawdę zadowolona z obrotu sytuacji, wiedzieliśmy już skąd się bierze ta wszędobylska ciemność, ale nie wiedzieliśmy jak znaleźć Darkenstrona. Powiedziałam, że zajmiemy się tym i pożegnałam się z Rosse, tym samym proponując jej na powrót pracę w banku. Chciałam, żeby była blisko nas i ona również tego chciała.
         Opadam na fotel, spojrzałam na Nate’a, który właśnie rozmawiał z Jonem, Teyą i Olim na konferencji.
         Miałam jakieś mieszane uczucia, ale co najgorsze, moja świadomość podpowiadała mi, że w najbliższym czasie wydarzy się coś niespodziewanego, coś, czemu będziemy musieli stawić czoła, a ja obawiałam się, że to nastąpi dokładnie jutro. W końcu kończył się stary, a zaczynał Nowy Rok, więc dlaczego nie miał być hucznie powitany?


*******************************************************************
Specjalnie dla Ciebie Kasiu, bo tak ładnie mi opowiadałaś, jak się nie mogłaś doczekać, kiedy wstawię rozdział, a więc na twą prośbę i uśmiech, jaki zagości na twojej twarzy, po przeczytaniu Twojego i Carry komentarza dostałam mega, ale to mega powalającej weny, ochota na sen mi przeszła no i wystukałam. mniej więcej podobny rozdział do twojego,  :D zaczęłam pisać o 1.29 a skończyłam o 2.02 :)  Więc widzisz, można? Można!

Dziękuję wam za komentarze, one naprawdę dają kopa w tyłem i mego motywuwuwuwuwją!!! :D 

Sorka za błędy i literówki, ale naprawdę oczy mi odpadają już :D

4 komentarze:

  1. Czemu wszyscy mnie mylą i piszą Carry? To prawie jak przyprawa. :(

    Patrząc na godzinę nie będę faktycznie wypisała żadnych literówek. Ale powiem Ci, że nie ma tego za dużo. :)

    Naprawdę fajnie to wszystko wyjaśniłaś, ale popełniłaś błąd, który ja też popełniłam, póki nie uświadomił mnie jeden z moich Czytelników. Więc ja przekażę teraz tą wiedzę Tobie. :D
    Otóż, jak opisujesz coś i wyjaśniasz, jak teraz Rosse mówiła o tym wszystkim, jak była z Feltonem szczęśliwa, jak zobaczyli tą dziewczynę, jak została posądzona o bycie czarownicą, spaloną... Wszystko super. Dużo rzeczy czytelnikom wyjaśniłaś i, tak jak ja, zrobiłaś to w dialogach. Lepiej by to wyglądało, byś część opowieści wplątała jako opis. Kiedy właśnie jeden z Czytelników zwrócił u mnie na to uwagę to też zaczęłam się nad tym zastanawiać i faktycznie - lepiej by to wyglądało. :)

    A co do samej treści to zgrabnie to wyjaśniłaś, więc jest ok. Ciekawe gdzie jest kryjówka tego Darkenstrona. Pewnie przenosi się z miejsca na miejsce, gdyż byloby to bardzo niemądre trzymać go w jednym miejscu. Jeszcze niewidomego, na wózku, a tyle osób na niego poluje. :D

    To pisz dalej, czekam niecierpliwie i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, może i lepiej wyglądałoby to jako opis, ale nie wiem, jak miałabym to wpleść w opis, gdy ktoś o tym opowiada. :D Zresztą, mój styl pisania jest troszeczkę inny, więc nie wiem, czy dałabym radę :D

      Przerpaszam, zawsze staram sie pisać Carrie, ale jakoś mi się to tak ładnie odmienia na Carry :D

      Co będzie dalej, to sama tego nie wiem, ale pewnie się dowiem, pisząc kolejny rozdział. Wg na początku moich założeń, miało to wyglądać zupełnie inaczej, ale jak już zacznie się pisać inagle do głowy ci przychodzi jakiś pomysł, to ciężko go nie wsadzić. Tworzę postacie, które w jakiś sposób mnie inspirują i są wyjątkowe, np jak teraz, Niewidomy Lofree na wózku, który może panować nad przyrodą tak, aby siać ciemność. Jest to fajne, moim zdaniem, bo on żyje w wiecznej ciemności, więc to jego moc :)

      Usuń
  2. Olivera, ponieważ Oli miał w sobie jakąś cząstkę magiczny diament, który pozwoliłby mu zapanować nad waszymi umysłami, - uciekł ci przecinek między cząstkę, a magiczny.

    Pomimo późnej pory, to na moje amatorskie oko, nie znalazłam więcej błędów poza jednym przecinkiem.

    Dziękuję za rozdział, ale teraz to sobie nagrabiłaś, bo musisz napisać jeszcze jeden! No tak nie można no weź ;o Spadaj z łóżka i łap za klawiaturę! Ja tu czekam! Masz czas do godziny 16 :* Jak nie to ci walnę jakimś hejtem xD

    Świetnie przedstawiłaś opowieść Rosse. Trochę mi nie pasuje Felton, że był jak anioł pomimo, że jest demonem.

    Nie skumałam o co chodziło z tym pojawieniem się LOFREE na wyspie i wypytywanie o jakiś przyjaciół :/

    Dobra to tyle podtrzymywania cię na ziemi teraz pochwały :*

    Super przedstawiłaś niecierpliwość Nate'a i Am oraz te denerwowanie się Rosse.

    No co ja mam napisać? No było świetnie i tyle. No nie wiem, co jeszcze.

    Teraz opowiem coś o zakończeniu. Dałaś chwilę grozy. Dlatego przez te głupie kilka zdań musisz się wypruć, żeby napisać dalej :D Czekam, czekam. Pomimo, że nie lubię jak bohaterzy przewidują co będzie dalej. Jakoś mnie to denerwuje i pozbywa histori autentyzmu. Sama tego nie stosuje, bo ja w prawdziwym życiu ( chociaż, że LOFREE odbiega dużo od prawdziwego życia xd ) to nie wiem, że jutro coś się mega złego wydarzy i nagle bam! Bomba atomowa :D

    Narobiłaś sobie niepotrzebnej roboty :* Teraz zwlekaj dupsko i pisz :*

    opowiadanie kasyczi.bogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to nie napiszę kochanie, bo muszę się ogarnąć, pozbierać, spakować i wgl, mam troszeczkę roboty. Po drugie, nie mam weny na pisanie, muszę pomyśleć, żeby wiedzieć, co ma się dalej zadziać, bo jak narazie pustka. moze jak zmarzne w rypinie to coś ekscytującego wymyślę, ale raczej nie dzisiaj :D

      I się nie czepiaj, planowalam juz isc spac a ty tak ladnie poprosiłaś, więc musiałam napisać i sama nie wiem do konc ao co chodziło z LOFREE na wyspie (wtf, jakiej wyspie w ogóle? xd)

      No więc przykro mi, ale musisz poczekac trochę na następny rozdział :)

      Usuń