Czułam się jakoś dziwnie otępiała, ale podejrzewałam,
że to za sprawą Rosse, która zatrzymała czas wszystkim, oprócz nas. Nie codziennie patrzyłam na ludzi, którzy
stoją w miejscu, w kompletnym bezruchu, a my chodzimy wokół nich i możemy
zrobić wszystko, co się nam żywnie podoba. Gdybym była biedna i miała taką moc
jak Rosse, na pewno okradłabym teraz bank, ale miałam inne, ciekawsze i
bardziej niebezpieczne rzeczy na głowie, niż uganianie się za pieniędzmi.
Weszliśmy
do kuchni, ale ku naszemu zdziwieniu nie było tam Klary, tylko kilku innych
kelnerów, którzy zatrzymani, stali z tacami w rękach. Rozejrzałam się po
pomieszczeniu, ale zdałam sobie sprawę, że czas nie zatrzymał się dla niej,
tylko dla ludzi, a ona najwyraźniej człowiekiem nie była.
—
Rosse! – zawołałam, a ta chwilę potem pojawiła się w drzwiach. — Czy jeżeli
zatrzymujesz czas, to zatrzymujesz go też dla innych LOFREE, czy to tak jak na
nas, na nic też nie działa?
— Ojć,
no faktycznie, na nich też nie działa. Ta magia nie skutkuje na magiczne
istoty.
—
Dobra, musimy coś wymyślić, aby nie potruć wszystkich w koło. — Oliver przerwał
naszą pogawędkę.
— Ale
co…? — Nate spojrzał na niego. Widać było, że myśli, ale tak jak i on, tak i ja
nie mieliśmy zielonego pojęcia, jak sprawić, aby jedzenie się odtruło.
Odruchowo spojrzeliśmy na Rosse. — A
może ty masz jakiś pomysł?
Kobieta
podrapała się po głowie delikatnie, uważając, by nie popsuć swojej idealnej
fryzury.
— Nie
wiem… Może by tak podmienić danie?
— Na
co?! — zaśmiał się Jon, który mimo całej sytuacji był w świetnym nastroju.
—
Normalnie, wyczaruję jakieś jedzonko, a te, które jest tutaj wyrzucimy.
Przytaknęliśmy
i usiedliśmy na krzesłach, patrząc jak Rosse manewruje rękoma. Wyglądała naprawdę
powalająco, aż ciężko mi było oderwać od niej wzrok. Stała w drzwiach pomiędzy
kuchnią a salą i po kolei, nie odrywając wzroku od talerzy, każde danie
wyrzucała do kosza naprzeciw sali bankietowej, a gdy skończyła wykonywać tę
czynność, wzięła się za kolejną. Dalej stała w miejscu, na każdym ze stolików
pojawiały się apetyczne dania.
Po
skończonym zabiegu, wszyscy wrócili do rzeczywistości i zaczęli się ruszać.
Nikt nic nie pamiętał, a mi spadła gula z gardła. Nagle Teya złapała mnie za
rękę i pociągnęła w stronę łazienki, zgrabnie tłumacząc, że musimy przypudrować
nosek.
— Am,
mi coś tutaj nie pasuje? — Patrzyła na mnie z takim przerażeniem, że aż sama
zaczęłam się bać.
—
Czemu? — spytałam zdziwiona jej reakcją,
opierając się o umywalkę i czekając zniecierpliwiona na to, co powie.
— No
bo widzisz, kobieta pojawia się z nikąd… Nic o niej nie wiemy, nagle Jon się w
niej zakochuje. — Przerwała na chwilę.
—Skąd
wiesz, że się zakochuje? — Przymrużyłam
oczy.
— Jak
byś nie pamiętała, nie tylko on, ale i ja, mogę siedzieć w jego głowie. —
Stuknęła palcem w swoje włosy. — Nie wiem, czy ja tak szybko bym się ogarnęła
po stracie Felcy, ja dalej nie mogę o niej zapomnieć, śni mi się po nocach, a
on… Tak jak gdyby nigdy nic, znalazł sobie nową kochanicę... — zamilkła na
chwilę.
— W
sumie… Masz rację, to wygląda dziwnie… — Odwróciłam się w stronę lustra i
spojrzałam na swoją twarz, zastanawiając się, co mam zrobić z tym faktem.
Widać, że straciliśmy czujność i tylko Teya nadal ją miała. — Ale po co bym nam
pomagała?
— Am,
czy ty jesteś tak głupia, czy tylko udajesz? — zaśmiała się szyderczo — Ona
próbuje zbudować nasze zaufanie. Skąd wiesz, że to nie ona zatruła to jedzenie?
Przecież mówiła, że nikt nie wie, że ona żyje, a nagle pojawia się na balu
sylwestrowym, narażona na to, że jakiś LOFREE ją zobaczy?
Otworzyłam
oczy ze zdziwienia. Nie pomyślałam o tym, nawet nie połączyłabym tych faktów.
— To
co robimy?
— Nic,
na razie udawaj, że wszystko jest w porządku.
Czyli dobrze wyczułam, że jednak Jon za szybko się pozbierał? Czyżby Rosse go czarowała? Była potężna, w sumie to fakt. Nie wiem co LOFREE muszą zrobić w tym wypadku... Na pewno ostrzeż Jona!
OdpowiedzUsuńTeya ma rację, być może to Rosse zatruła jedzenie. Ale wtedy niby czemu Klara uśmiechałaby się tak szyderczo? Przecież tyle zawdzięcza Am, chyba by jej nie zdradziła...
Ja już nic nie wiem, szybko wyjaśniaj to w kolejnych rozdzialach. :)
Wyjaśnie pewnie jeszcze dzisiaj, albo jutro :* Dziękuje za twoje komentarze, sa cudowne <3
UsuńZastanawiałam się czemu John tak szybko zapomniał o Felcy. Jednak coś za tym stoi. Tylko proszę cię nie rób z Rosse tej złej, bo lubię ją, a u ciebie to zadość żebym kogoś lubiła.
OdpowiedzUsuńTej służącej nadal ci nie wybaczyłam. Zabierz mi jeszcze Rosse, a chyba wszystkich wymorduję.
Hahahhaha tak teraz chciałam powiedzieć, że Rosse nie wygląda na żadnego demona, ale jest wróżką i taka chwila zastanowienia ee... przecież ona jest wróżką xD
Co się stało z tą służącą?
Hmmm.. zagadki i cały czas zagadki!
Opowiadanie kasyczi.blogspot.com