ROZDZIAŁ 29 - BALOWA SUKIENKA
Cały
dzień chodziłam jak głupia po sklepach w poszukiwaniu idealnej kreacji na
sylwestra. Musiała być jednocześnie elegancka, balowa, ale także dość wygodna,
w razie, gdyby przyszło nam się zmierzyć z czymś niespodziewanym. Chodziłam po
ulicach Play City wchodząc co chwilę do jakiegoś butiku, ale nic nie mogłam
sobie upatrzyć. Nie wiedziałam czy to przez to, że jestem wybredna, czy może
dlatego, że za każdym razem, gdy wychodziłam z butiku zastawałam ciemność. Cały
czas chciało mi się spać, a mój wewnętrzny zegar tak się poprzestawiał, że nie
wiedziałam czy jest noc, czy też dzień. Gdyby nie zegarek w telefonie lub
jakikolwiek inny, nie byłabym w stanie powiedzieć, która jest godzina.
Wchodziłam
właśnie do ostatniego na ulicy sklepu z sukienkami, gdy nagle zza moich pleców wyrosła Teya.
Uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w policzek.
— Hej,
co tutaj robisz? — spytałam.
— To
samo, co ty. — Pokazała wielką reklamówkę, którą trzymała w ręce — I mam
jeszcze megaśne butki.
— No
świetnie, to może mi pomożesz, bo jak dla mnie nie ma nic, co mogłabym założyć.
—
Okej, to chodźmy, ja ci coś wybiorę.
O tak,
Teya była właśnie tą osobą, której w tamtym momencie potrzebowałam. Ona była
zawsze świetnie ubrana i potrafiła wyczarować cuda. Chodziłyśmy chwilę po
sklepie, oglądać różne sukienki, ale nic nie przykuwało mojej uwagi, gdy nagle
krzyknęła.
— Mam
to!
— Co
masz? — Podeszła do wieszaka i wyciągnęła jedną, ze stu, wiszących tam
sukienek.
— Jaka
cudowna! — powiedziałam, ze zdziwienia, gdy zobaczyłam to, co trzyma w rękach.
Była krwistoczerwona, z gorsetem u góry, odsypanym delikatnie brokatem, a u
dołu zwisały falbanki.
—
Przymierz ją! — pobiegłyśmy do przymierzalni, szybko ściągnęłam z siebie
ciuchy i założyłam to cudo. Wyglądałam zniewalająco, idealnie na mnie pasowała,
jakby ktoś uszył ją na miarę.
—
Jesteś cudowna! — ucałowałam ją w policzek i poszłyśmy do kasy.
Następnie
odwiedziłyśmy kosmetyczne i fryzjera i ruszyłyśmy w kierunku domu. Przebrałyśmy
się i przygotowałyśmy. Teya miała na sobie srebrną, prostą, długą do kostek
suknie i czarne, świecące się buty na wysokim obcasie. Czekałyśmy na chłopaków,
Oliver wyglądał jak zwykle nieziemsko, ubrany w czarny garnitur i mokasyny, a
Nathan… Gdy go zobaczyłam, miałam ochotę zedrzeć z niego ubranie i wziąć go
tam, nie zwracając uwagi, że Teya i Oli na nas patrzą. Brakowało już tylko
Jona.
— Spóźnimy
się przez niego — powiedział Oli.
— Nie
bój żaby, brat. — uśmiech Teyi powalał na kolana swoją białą barwą. Nadal
mówiła do niego brat, chociaż w gruncie rzeczy, rodzeństwem nie byli, ale
odzywka została. Ja natomiast nigdy, jak do tej pory, nie zwróciłam się do
niego w ten sposób, ponieważ nie mogłam się przyzwyczaić do faktu, że nim jest.
Nagle
usłyszeliśmy dzwonek, podeszłam otworzyć drzwi i ustałam jak wryta. Przed drzwiami
stał odpicowany Jon, który aż promieniał, śmiejąc się z czegoś zawzięcie. Za
jego plecami stała Rosse. Jej długi rudy włosy falowały na wietrze, okalając tym
samym jej gołe plecy. Suknia była niebieska, również długa do samej ziemi, tak
jak Teyi, ale nie prosta. Miała wycięty tył, przód również nie zasłaniał zbyt
wiele. Nie miała stanika, a jej piersi rozchodziły się na boki eksponując,
całkiem pokaźnych rozmiarów, biust.
— Ym,
no bo ja nie… Nie miałem… Więc pomyślałem, że… — jąkał się, dlatego przerwała
mu kobieta.
—
Obydwoje byliśmy samotni, więc wspólnie stwierdziliśmy, że spędzimy ten wieczór
razem. Oczywiście, jeżeli nie macie nic przeciw temu.
Uśmiechnęłam
się do nich zachęcająco i kiwając głową, dałam znać, abyśmy ruszali.
Na
balu było około dwustu par, większość z nich kojarzyłam, ale nie wszystkich.
Wszyscy pochodzili z bardziej zamożnych rodzin, ale moją uwagę przykuła pewna
kobieta. Wydawało mi się jakbym ją znała. Nie była ubrana tak, jak inni. Miała
skromną, prostą sukienkę, która nie pochodziła od żadnego projektanta,
bynajmniej tak twierdziła Teya, bo to ona się na tym znała.
—
Nate, czy ta kobieta nie wydaje ci się znajoma? — Spojrzał na mnie, po czym
skierował wzrok w jej kierunku.
— Przecież to… — urwał, a kobieta
spojrzała na nas. Na jej twarzy malował się szyderczy uśmiech, a ja nie
wiedziałam już, co jest grane.
----------------------------------------
Jest kolejny, trochę... inny, ale taki też musi być. :)
Jak myślicie, kogo LOFREE zobaczyło ? :)
Chodziłyśmy chwilę po sklepie, oglądać różne sukienki, ale nic nie przykuwało mojej uwagi, gdy nagle krzyknęła.
OdpowiedzUsuńNastępnie odwiedziłyśmy kosmetyczne i fryzjera i ruszyłyśmy w kierunku domu. Przebrałyśmy się i przygotowałyśmy
Nagle usłyszeliśmy dzwonek, podeszłam otworzyć drzwi i ustałam jak wryta. Przed drzwiami stał odpicowany Jon, który aż promieniał, śmiejąc się z czegoś zawzięcie.
Jej długi rudy włosy falowały na wietrze, okalając tym samym jej gołe plecy.
Zaraz bateria mi padnie i nie mam czasu już wyjaśniać gdze jest błąd, ale powinnaś się skapnąć.
Jak ja nienawidzę takich zakończeń. Są boskie, ale jak masz następny rozdział!!! Mądry człowieku nie masz czasu, ale chyba jednak będziesz musiała go znaleźć, bo ja tego tak nie zostawię.
Niby nic się nie działo, ale fajnie się czyta, już masz taki luzny styl.
Jedno mnie zaciekawiło: wchodziła do sklepu a tam ciemno. Jak ona coś widziała? Na prąd ich nie stać?
Nie rozpiszę się bo 2% to ja lecę i więcej wypowiem się później.
Wstawaj szybko!
Opowiadanie kasyczi.blogspot.com
Dobra, wiem czaje. 1. oglądając. 2. kosmetyczkę. 3 w tym o Jonie nie widzę żadnego błędu. 4. dlugie rude, ok pozniej poprawie, bo naprawde mi sie nie chce i ucze milene grac w agario. do ktorej masz jutro lekcje? xd
UsuńOk to się rozpisz, ale narazie nie wstawie rozdziału bo mam inne zajecia :)
Ciekawe, nie bardzo rozumiałam ale to dlatego, ze nie czytałam poprzednich rozdziałów....muszę się do nich wrócić.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Jest to opowiadanie łączące dwa seriale Pretty Little Liars i Charmed.
Ale nie jest tylko na podstawie seriali więc każdy się połapie, nawet jeśli ktoś nie ogląda ;)
http://her-destinyy.blogspot.com
Oraz na inne moje blogi ;)
Zajrzę napewno, ale już nie dzisiaj :)
UsuńDziękuje za komentarz.
A ja właśnie oprócz paru przecinków nie zauważyłam żadnych błędów. :D A tego staram się nie poprawiać gdyż sama robię często, gęsto błędy interpunkcyjne. Nie czuję się w tym zbyt mocna, więc dam sobie spokój. :)
OdpowiedzUsuńTrochę się uśmiałam czytając jak Am wybiera sukienkę. Sama mam zawsze takie problemy i jeśli na horyzoncie nie pojawi się żadna wybawicielka [jak w tym wypadku Teya] to nie kupię żadnej! Idealnie ją rozumiem. :D
Aż tak dziwnie mi się czyta teraz, jak Teya zwraca się do Oliego per "brat". Po tym co się wydarzyło, tak dziwnie. Ale dobrze, że mimo wszystko nadal wszyscy trzymają się razem! ;)
No, Jon troszkę mnie zaskoczył, że przyprowadził Rosse. Nie wiem, ja jeszcze do końca jej nie ufam. Rude to wredne, pamiętaj! xD Hahaha, chociaż nie zawsze, coraz częściej jednak ta reguła się nie potwierdza. :D Ale w każdym razie fajnie, że tak sobie radzi bez Felcy. Trzeba żyć dalej, płacz nic tu już nie zmieni... Chociaż podejrzewam, że w środku nadal mocno cierpi.
Kogo oni tam zobaczyli? Ponad 200 par i akurat ta jedna, jedyna rzuciła się w oczy... Nie wiem, od razu mi się skojarzyła z kłopotami. Ale kim może być... Być może Felcy właśnie wróciła zza grobu? A może to kolejny podstęp i szykują się kłopoty?
Mam nadzieję, ze szybko rozwiejesz moje wątpliwości! :)