Jesteś czytelnikem?

Jeżeli czytasz moje wypociny,
dodaj mi trochę adrenaliny.
Napisz mi komentarz,
Żebym wiedziała, że się postarałeś
I nową treść już przeczytałeś.
Miło by również było, '
Gdybym wiedziała ilu Was mnie odwiedziło.
Więc anonimowych proszę,
Aby podpisałi się, choć na wzorzec. :)

Jeżeli czytasz, daj lajka na fejsie, będą tam dodawane informacje o nowych postach :)

https://web.facebook.com/lofreee/?fref=ts

wtorek, 8 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 17 - A MOŻE ON NAPRAWDĘ JEST ZŁY? 



                Siedziałam w pracy już kilka dobrych godzin, a dzień niemiłosiernie mi się dłużył. Nathan mnie unikał, zresztą ja też za bardzo nie chciałam się z nim widzieć. Po tym co zrobił, jak postąpił ze mną i Teyą miałam go dość na najbliższe pół roku. Niestety, nie mogłam go zwolnić z pracy, ponieważ życia osobistego starałam się nie mieszać w życie zawodowe.
         Moją głowę zaprzątały myśli na temat tego, co zobaczyłam w oczach Olivera poprzedniego wieczoru. Nie mogłam zrozumieć co w nich było, jednak wiedziałam, że muszę się tego dowiedzieć.
         O Dwunastej w południe postanowiłam wyjść na lunch. Zadzwoniłam do Teyi i umówiłam się z nią w knajpce niedaleko mojego miejsca pracy. Przyszła spóźniona, za co bardzo mnie przeprosiła, ale powiedziała, że musiała sprawdzić jedną pilną rzecz i nawet jej moce nie pomogły. Dałam jej buziaka w policzek i usiadłyśmy do stołu. Gdy przyszła kelnerka zamówiłyśmy obiad i zaczęłyśmy rozmawiać.
         - Wiesz Ameel, martwię się. – Teya popatrzyła na mnie takim wzrokiem, że zrozumiałam, iż chodzi o coś poważnego.
         - Co się dzieje kochana?  - złapałam ją za rękę aby dodać jej wsparcia.
         - Chodzi o Olivera. Z nim jest coś nie tak  - Co miałam powiedzieć, sądziłam dokładnie tak samo jak jego siostra. – Widzisz, gdy Nate powiedział, że Oliver nas zabije, ja miałam jakby jakiś przebłysk i również to zobaczyłam. Nidy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzało, myślałam, że to jakieś omamy - albo halucynacje, że Nate jakoś na mnie wpływa, ale widzisz, Jon również to widział. On wie, że to jest prawdziwe.
         Byłam zdziwiona i zaskoczona za razem.
         - Teyo, czy Ty sądzisz, że Oliver może mieć..- Przełknęłam ślinę – jakieś złe zamiary? – Jej oczy zrobiły się jakieś większe, widziałam, że jest zupełnie przerażona.
         - Mam pewne podejrzenia. Widzisz, zanim do nas dołączyłaś poznaliśmy więcej takich osób jak Mike. Ale one nigdy nic nie mówiły. Po prostu ruszaliśmy na akcję i jeżeli trzeba było, to zabijaliśmy ich. .
         - A co to ma wspólnego z Oliverem ? 
         - Było ich kilku. Kilkunastu. Zabijałam ja, Felcy, Jon.. Ale Oliver?  On nigdy ich nie zabił. Żadnego z nich. Zawsze gdzieś znikał na chwilę przed ich zabiciem, nigdy się nie zastanawiałam nad tym, ale Jon tak. Gdy go o to zapytał, stwierdził, że on nie może patrzeć jak się kogoś zabija. Ale teraz sądzę, że to nie była prawa, Am. Myślę, że Oli naprawdę ma coś wspólnego z Feltonem, tylko jakoś trzeba się dowiedzieć co.
         Spojrzałam na Teyę wiedziałam, że ona mówi poważnie. Bardzo się bałam, ponieważ kochałam Olivera, ale miałam przeczucie, że Teya ma rację. Musieliśmy to jakoś sprawdzić. Teya musiała już uciekać, a ja z racji tego, że nie chciałam jeszcze wracać do pracy zamówiłam sobie kawę.
         Siedziałam patrząc się w okno. Widziałam mnóstwo gnających przed siebie ludzi. Ciekawe ilu z nich było Lofree. Ilu z nich o nas wiedziało? Czy zdawali sobie sprawę, że istniejemy. Że czyha na nich niebezpieczeństwo. Przecież oni mieli rodziny, dzieci, mężów, żony, ojców. Ludzi, których kochali i którzy ich kochają. Moim rozmyśleniom przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.
         Wyjęłam swojego smartfona z torebki. SMS był z nieznanego numeru
NIEZNANY:
Pamiętasz mnie?
JA:
Kim jesteś?
NIEZNANY:
Tego się nie dowiesz.
NIEZNANY:
Ale mogę Ci pomóc.
JA:
Z czym ?
NIEZNANY:
Oliver.
JA:
A co z nim nie tak?
NIEZNANY:
Wiesz o co mi chodzi. Nie graj w gierki, nie mam czasu. Chcę Ci pomóc i pomogę, czy tego chcesz czy nie.
JA:
A jak zamierzasz to  zrobić?
NIEZNANY:
To już mój problem, tym się nie martw.
JA:
Aha.
NIEZNANY:
To o czym mówiła Teya, jest prawdą. Macie dobre spekulacje. Oliver ma powiązania z Feltonem, ale nie wiem jakie. Nie martw się. Dowiem się.
JA:
Skąd to wiesz?
NIEZNANY:
To również nie Twoja sprawa Am. Pomogę Ci.
JA:
Czemu mam wrażenie, że to Ty Nate?
NIEZNANY:
Masz złe wrażenie. Nate jest za głupi na takie rzeczy, ale radziłabym Tobie i Teyi trzymać się blisko niego, On wam pomoże. W razie czego, ja też się zjawię. Będę was chronił za wszelką cenę. Musicie przeżyć jako jedyni. Musicie stać się ostatnimi LOFREE na świecie, bo inaczej spokój nigdy nie zapanuje na tej ziemi.
JA:
Więc to Ty?  Ten zakapturzony wybawca.
NIEZNANY:
Tak. Nazywaj mnie RoFe. Nic więcej naprawdę nie musisz wiedzieć.
Im mniej wiesz, tym jesteście bezpieczniejsi. Jak coś, będę się odzywać. Ty też możesz.
JA:
Ok.
         A więc to on do mnie pisze, on chce nas chronić tylko przed czym. Sama nie byłam tego pewna. Przed Feltonem? A może przed Oliverem?  I dlaczego tak mu na tym zależy. Dlaczego się w to miesza. Zaczęłam podejrzewać, że RoFe  jest związany z Feltonem lub Olim, i któryś z nich kiedyś coś mu zrobił, tylko który?
         Moje myśli błądziły wokół Nate. Zastanawiałam się, czy powiedzieć mu o tym co się wydarzyło i czy to dobry pomysł aby wogołe to wiedział. Czy będę w stanie z nim porozmawiać.
         Wróciłam do biura, usiadłam w fotelu i postanowiłam do niego zadzwonić.
         - Nate, mogę Cię prosić na chwilę do mojego gabinetu?
         - Ok., dziesięć minut, mam klienta.
         Znów siedziałam gapiąc się w okno. Cholera! Jak ja lubiłam gapić się w okna. To był mój nawyk od dzieciństwa. Zawsze miałam duży parapet, abym mogła spokojnie się na nim rozsadowić z kubkiem kakao lub gorącej czekolady i rozmyślać, ale w biurze mi nie wypadało. Rozległo się pukanie do drzwi, a moment później Nate stał przed moim biurkiem i czekał na dyspozycje.
         Uśmiechnęłam się do niego życzliwie i jak na szefową przystało zaproponowałam, żeby usiadł. Skorzystał z tej propozycji, a moje myśli błądziły gdzie indziej. Miał na sobie taki piękny garnitur, matowy, w kolorze szarym, który idealnie podkreślał jego oczy. Kurwa, znów to robię opanuj się Am, skarciłam sama siebie.
         Zaczęliśmy rozmowę. Aby wszystko mu jak najlepiej wytłumaczyć podałam mu swój telefon i kazałam czytać. Gdy czytał wiadomości mogłam w spokoju się mu przyjżeć.
         - Am, ja wiem już o wszystkim. Ten cały RoFe pisał i do mnie. Nie wiem czemu, ale każe mi się trzymać jak najbliżej Ciebie.Chodziaż w tym momencie to chyba nie możliwe.
         Możliwe Nate – postanowiłam przejąć inicjatywę.
         - Soniu, proszę nie wpuszczaj do nas nikogo, mamy ważny projekt do omówienia. – Przekazałam wytyczne mojej sekretarce.
         Wstałąm z fotela i podeszłąm do Nate’a. Siedział spięty na fotelu, ale gdy zobaczył ze zbliżam się w jego stronę momentalnie, jakby tylko na to czekając odkręcił się lekko na fotelu, oparł wygodnie plecami o zagłówek, i rozłożył nogi. Podeszłam od tyły, zaczęłam masować jego kark, potem delikatnie całować go po uchu. Następnie usiadłam na jego kolana. Nate podwinął mi i tak już krótką, czarną mini wyżej do góry, rozpiął swój rozporek i delikatnym ruchem wsunał się we mnie tak,  że mimowolnie Cicho jęknęłam
         - Teraz mi się to nie śni Am? – zapytał cicho dysząc z podniecenia.
         - Cholera, jesteś taki przytojny – wyszeptałam i odpłynęłam w nieznanej mi dotąd rozkoszy, na którą już wystarczająco długo czekałam.



..................................................................................................................

Tyle wyświtnleń dziennie, ale komentarzy brak, a szkoda, ale nic na to nie poradzę. 
Dziś dosyć dlugi rozdział, bo miałem mega wenę jakoś tak łatwo się pisało, że się skońćzyć nie chciało. 

Moje koleżanki stwierdziły, że zaczną podawać snapa, więc będę niegrzeczna i ściągnę od nich :) 
snam mój to. 
zjemciem.ooo 
:D
buziaczki :D

4 komentarze:

  1. Miałaś dwie literówki, ale już nie chciało mi się och szukać.

    Ostatnie słowa Nathana były takie słodkie *-* On jest idealny. Kocham cie za to, że zrobiłaś z Oliviera zły charakter ♡ naprawdę! Am teraz może wybrać Nata ooo ♡ co raz bardziej mi się podoba :D

    Coraz bardziej te opowiadanie przypomina Arrowa. Podejrzewam, że to Nathan jest kapturem, ale wiem, że nie tylko ja to podejrzewam, wiec obsadzisz kogoś innego na jego miejsce.

    Wpłata coraz więcej romansu z Nathanem a pokocham te opowiadanie :D

    Opowiadanie kasyczi.blogspot.com
    Opowiadanie z horrorem (dopiero się uczę) mamoonatujest.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci tak, że Nate nie jest kapturem i od samego początku nie miałam zamiaru go obsadzać w tej roli. Mogę ci zdradzić, że kaptur to zupełnie nowa postać. ale chce narazie utrzymać to w tajemnicy. :D

      Usuń
  2. Od razu mówię, że nie zajrzałam gdyż jestem w szale ozdabiania domu na święta, a dodatkowo na weekend mam dwa kolokwia, więc nie bywam na laptopie. Powoli nadrabiam zaległości, więc jak mnie kiedyś chwilę nie będzie to spokojnie, nadrobię. :)
    Więc zaczynam delikatne "czepialstwo". Lepiej by brzmiało "życia osobistego starałam się nie mieszać Z życiem zawodowym". Oraz godzina ("Dwunastej") nie musi być z dużej litery. Poza tym nie musisz też dodawać "w południe", bo wiadomo że dwunasta to południe. Gdyby była noc to byś napisała "o północy". :)
    " Ale teraz sądzę, że to nie była prawa, Am" - to nie była prawda, tak? Mała literówka, zdarza się każdemu!
    "Chodziaż" - też śmiesznie napisałaś to słowo, ale oczywiście traktuję to jako drugą literówkę. :D
    A więc przechodzimy do sedna tego rozdziału. Nieznany numer okazuje się wybawcą. Skąd ma jej numer? To mało istotne, ale jednak mnie to zaciekawiło. :D Fajnie, że chce pomóc, jednak trochę mnie on niepokoi. RoFe. Na pewno nie bez przyczyny litera w środku tej ksywy jest wielka. Moze Fe to jakiś skrót od Feltona? Hmm... Fajnie, że wprowadzasz tą postać! :)
    Nate, ach Nate... W końcu się to stało. Wiedziałam, ze w końcu to nastąpi jednak nie wiedziałam, że tak szybko. :D Żeby tylko w ciążę nie zaszła, bo wszystko się skomplikuje jeszcze bardziej!
    A co teraz będzie z Am? Przecież Oliver ostatnio jej groził... A teraz seks z Nathanem? Bardzo odważnie, po takich słowach, na miejscu głównej bohaterki skupiłabym się na odkrywaniu tajemnic Oliego, a nie na sekszeniu się z Natem, ale z drugiej str. fajnie, że tak zaskakujesz w każdym odcinku.
    Podoba mi się to, że mamy inne style pisania. Fajnie wyławiać u siebie nawzajem błędy, i ja np. wiele rzeczy napisałabym inaczej, a Ty robisz to po swojemu i dzięki temu tez poznaję inne techniki pisarskie, także to jak najbardziej jest pozytywne dla mnie! Ogólnie rozdział rewelacja, ale mogłaś opisać dokładniej scenę zbliżenia! Moja wyobraźnia teraz wariuje. :D

    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, żeś się rozpisała, ja w tym czasie wstawiłam kolejny rozdział, hehhe :D
      To tak zaczynając od początku. Chociaż, chodziasz, chociasz - cholera jasna, jakbym tego słowa nie napisała mój słownik je podkreśla i nie wiem jak jr napisać :D przyznaję bez bicia. :D

      Z kąd miał jej numer - niewiem sama, ej jest superbochaterem, nie musze tłumaczyć go z takich rzeczy :D

      Hihihi, fajnie zakąbinowałaś z Tym RoFe, nie myślałam,że ktoś na to wpadnie D:

      Ej, ta ciąża to fajny pomysł xdd :D

      Sekszeniu się - jebłam, leżę i nie wstaję :D hahhahhaha :D

      Ej, to nie opowiadanie erotyczne, nie mogę opisywać jak oni się... sekszą? seksuja? - :D no jakoś tat :D Niech wyobraźnia popracuje :D

      No nasze style pisania się nieco różnią, ale to dobrze właśnie,, tak jak napisałaś. :D heheh :D

      Usuń