ROZDZIAŁ 18 - GDY ON OKAZUJE SIĘ NIE BYĆ NIM
Moja głowa znów pękała z bólu. On był
niewyobrażalnie ciężki, nie mogłam go znieść, a pojawiał się ostatnio tak
często, że nie byłam w stanie zliczyć.
Dni
mijały mi spokojnie, pomijając fakt, że mój romans z Nathanem kwitnął w
zniewalająco szybkim tempie. Kochaliśmy się wszędzie, w biurze, w łazience, w
przymierzalni, u niego, nawet u mnie, gdy byłam pewna, że Oliver nie wróci do
domu wcześniej. Nie kiedy zastanawiałam się, co powiem Teyi, jeżeli się dowie,
że jesteśmy razem. Nie miałam zielonego pojęcia co zrobić, ani jak zerwać z
Oliverem. Nie miałam też pomysłu, co powiem rodzicom, ponieważ oni pokładali w
nas tyle nadziei.
Zbliżała
się wigilia, w sklepach było pełno osób, a w banku nie nadążałam wypełniać
papierków. Pozostawał mi jeszcze fakt, iż musiałam kupić prezenty dla
najbliższych, a nie za bardzo miałam kiedy tego przedsięwzięcia dokonać.
Były
trzy dni przed wigilią. Postanowiłam wziąć dzień urlopu, aby pochodzić po
sklepach. Zadzwoniłam do Teyi, która uwielbiała ten sport i ruszyłyśmy w
miasto. Okazało się, że nie mam przy sobie ani gotówki, ani karty kredytowej,
więc byłyśmy zmuszone pojechać do domu. Niestety, nie było nam dane wsiąść w
samochód, ponieważ Teya stwierdziła, że to strata czasu. Wzięła mnie na ręce i
w ciągu niecałej minuty już byłyśmy u mnie.
Stojąc
przed drzwiami usłyszałam głos Olivera i Jona. Kłócili się. Czym prędzej otworzyłam
drzwi, ale to co zobaczyłyśmy po wejściu przeraziło nas obydwie. Jon trzymał
Olivera podnosząc go za gardło w górze.
- Co
Ty robisz Jon? Puść go – Krzyknęła Teya.
- To
nie jest Oliver! To Savege! –
Nie
rozumiałam o co chodziło, ale Teya chyba tak. Podeszła do Jona, spojrzała na
niego jakoś tak dziwnie, a Oliver, czy kim tam on był zaczął się wiercić.
- Skąd
wiedziałeś Jon? – Teya popatrzyła na niego zdziwionym wzrokiem.
-
Zapytałem się co kupił Am na święta, a on odpowiedział, że jeszcze nic. Nie
wiedział o tym, że w wakacje kupiliśmy Am prezent. Upewniłem się faktem, że
Oliver nie ma tatuażu. – Odsłonił drugą ręką jego włosy, a za uchem pokazał się
mały, prawie niezauważalny tatuaż.
Patrzyłam
na nich i nie wiedziałam co zrobić.
- Am,
mogłabyś przywołać wiatr? – Teya zapytała spokojnym głosem.
- Po
co?
-
Savege jest z piasku. Nic go nie może pokonać, bo po prostu się rozsypie.
- Więc
jak trzyma go Jon?
- Ma w
ręku nagrzany metal. Save w tym miejscu zrobił się szklany i nie może się
uwolnić, ale Jon ma już tak poparzoną rękę, że długo nie wytrzyma.
- Jon,
puść go – powiedziałam stanowczo. Wpadłam na nieco inny pomysł.
Jon
puścił Savege’a, a ten upadł na podłogę, Zrobiłam kilka miarowych ruchów ręką,
moje palce zaczęły wirować, a ciało obracać się wokół swojej osi. Zaczęłam
płonąć ogniem. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy, Były takie straszne. Przerażały mnie. Wzięłam
głęboki wdech i jednym silnym ruchem skierowałam płomień na niego. Jego ciało
zaczęło się jakby zamrażać. Po chwili leżał cały skostniały na środku mojego
pokoju, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jon kopnął go z całej siły, a
szkło, które po nim pozostało roztrysnęło się milion części.
-
Gdzie się tego nauczyłaś? – Teya patrzyła na mnie wielkimi oczami.
- Nie
wiem. W wolnym czasie trochę ćwiczyłam i zdołałam opanować przywoływanie
żywiołów z daleka, nie mając ich w zasięgu wzroku .Mniejsza z tym. Jeżeli to
był Savege, to gdzie jest Oliver? – To pytanie kierowała, już do Jona
-
Przykro mi. Oliver…
- On
nie żyje – Dokończyła za niego Teya.
- Jak to nie żyje?! – krzyknęłam ze złości.
-
Widzisz Am, dowiedziałem się od Save’a. Powiedział mi, kiedy go złapałem u
Ciebie w domu. Oliego zabił Felton. I zabije każdego z nas, jeżeli nadal
będziemy stawiać mu opór.
-
Nigdy w życiu się nie poddam! – krzyknęłam, uderzając pięścią w szklany stół,
który również się posypał.
- Am,
we czwórkę nie damy rady. – Teya usiadła na łóżko i załamała ręce.
- Ale
w pięciu już tak? – spytałam. Jako odpowiedź ujrzałam ich zdziwione miny. –
Chyba muszę wam coś powiedzieć.
Teya
wstała z łóżka bardzo wolno, ale z
zawrotną prędkością znalazła się przy mojej twarzy.
- Nie
chcesz mi chyba powiedzieć, że masz kontakt z Nathanem?
- Ja..
Ja…
- Nie
Teyo – przerwał mi Jon, widząc, że nie wiem co powiedzieć. Jednak takiej pomocy
z jego strony się nie spodziewałam. – Ona z nim sypia.
Teya
wrzasnęła tak głośno, że myślałam, że pękną mi bębenki.
- Ty fałszywa
suko! – uderzyła mnie w twarz z taką siłą, że się przewróciłam – Ty perfidna
idiotko! Jak możesz mi to robić! – Biła mnie pięściami. Powoli zaczynałam
tracić przytomność – Straciłam chłopaka, mój brat nie żyje, a moja najlepsza
przyjaciółka daje dupy mojemu byłemu!
Nagle
owładnęła mnie fala wściekłości. Poczułam do niej taką nienawiść, że moje ciało
samo podniosło się do góry. Moje włosy rozwiały się do tyłu, a ja tkwiłam w
powietrzu.
- Nie
jestem suką! – Mój głos był gruby i ciężki, jakby jakiegoś potwora. Jednym
podmuchem wiatru obaliłam Teyę na ziemię. Leżała, patrząc na mnie przerażonymi
oczami.
Opadłam
na podłogę wyczerpana. Jon stał obok i wszystko obserwował.
- Moje
panie, - zwrócił się spokojnym głosem do nas – Dałyście sobie po mordzie niczym
prawdziwi mężczyźni, ale myślę, że to nie czas i miejsce na tego typu
sprzeczki. Teya, dobrze wiedziałaś, że Nate nie będzie Twój, wiedziałaś, że ich
coś do siebie przyciągnie. W końcu śnił
o tym, mówił Ci o tym.
Spojrzałam
na Jona dziwnym wzrokiem. Jak to Teya wiedziała?
- Tak
Am, widzisz, ja wiedziałem, że Teya jest z Natem. Przede mną nic się nie ukryć.
Powinnaś to wiedzieć doskonale. Nate o tym śnił.. Tak samo śnił o tym, że
Oliver nas zabije, bo nie widział Olivera tylko Savege’a. Dlatego próbował Cię przed nim ostrzec.
-
Okej, dobra. Wiedziałam, co nie znaczy, że nie cierpię z powodu jego straty.
Obiecywał mi, że nie prześpi się z Am, że mnie nie zdradzi.
- Ale
to nie zależy od niego. On jest wyjątkowy, wiesz o tym Teya. – Jon przytulił ją
do piersi.
- Ja
nie chce go widzieć, ale wiem, że muszę, dla dobra wszystkich. Co nie znaczy,
że będę dla niego miła.
- Nie
musisz być – Powiedziałam, przytulając się do niej – Już dobrze kochanie, już
dobrze – szepnęłam jej do ucha. – Myślę, że ktoś jeszcze zechce nam pomóc.
-
Kolejna tajemnica Am- Jon uśmiechnął się porozumiewawczo.
- A
jak? – odpowiedziałam ze śmiechem. Wyciągnełam telefon i napisałam sms. Po
sekundzie dostałam odpowiedź.
ROFE:
Już
lecę
...............................................................................................
Zdałam sobie sprawę, że piszę tylko dla siebie i dwóch moich czytelniczek.
Więcej was nie ma i z tego powodu jest mi bardzo przykro.
Ale co poradzisz?
Nic nie poradzisz.
Będę pisać dalej.
Bo lubię.
Bo chcę.
I będę marzyć.
Marzyć o tym, że kiedyś będzie was więcej.
buziaczki.
Ps. specjalnie dla Ciebie Kasiu :D
Bo pokazałaś mi.
Jak
Zabić
Głównego
Bohatera.
amen
:D
W końcu śnił o tym, mówił Ci o tym.
OdpowiedzUsuńPowtórzenie ;)
I tak wiem, że go nie zabiłaś. Zbyt mocno jesteś z nim związana, zresztą Nathan miał wizję, wiec Olivier musi wrócić a szkoda. Fajnie, że Am przejrzałam na oczy. Coraz bardziej lubię Teye. Fajnie opisałaś ich bójkę.
Zareagowali na "śmierć" Olivera jakby gdzieś po prostu wyjechał. Nie było żadnych emocji. Podejrzewam, że to celowy zabieg i oznacza, że nie byli ze sobą blisko, albo cieszyli się z jego " śmierci".
Dziękuję kochanie, że w końcu się go Pozbyłaś ♡♡♡
Wiesz, chyba jednak te opisy coś dają. Zbliżają bardziej do bohaterów. Nie są oni narysowani jak na początku ale mają własne życie.
Czy tylko ja uważam, że Nathan jest cudowny ? ;o ♡
Czekam na next. Pisz szybko :*
Nie pasuje mi to, że Am nie przejęła się śmiercią Oliego. Czyżby naprawdę Nate aż tak zawładnął jej uczuciami, że nie przejęła się śmiercią swojego chłopaka? Podejrzewam, że wiele się jeszcze w tej kwestii zmieni.
OdpowiedzUsuńCo do bójki Am z Teyą to dziwnie szybko się przytuliły, godząc się. Niby przyjaciółki, jednak jeśli Teya była zakochana w Nathanie to nigdy tak szybko by się nie pogodziły. :D Chyba to bylo tylko zauroczenie, tak na mój gust. :D
Być może dzisiaj dodam kolejną część u siebie :)
www.magical-history.blogspot.com