Jesteś czytelnikem?

Jeżeli czytasz moje wypociny,
dodaj mi trochę adrenaliny.
Napisz mi komentarz,
Żebym wiedziała, że się postarałeś
I nową treść już przeczytałeś.
Miło by również było, '
Gdybym wiedziała ilu Was mnie odwiedziło.
Więc anonimowych proszę,
Aby podpisałi się, choć na wzorzec. :)

Jeżeli czytasz, daj lajka na fejsie, będą tam dodawane informacje o nowych postach :)

https://web.facebook.com/lofreee/?fref=ts

czwartek, 10 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 18 - GDY ON OKAZUJE SIĘ NIE BYĆ NIM


Moja głowa znów pękała z bólu. On był niewyobrażalnie ciężki, nie mogłam go znieść, a pojawiał się ostatnio tak często, że nie byłam w stanie zliczyć.
         Dni mijały mi spokojnie, pomijając fakt, że mój romans z Nathanem kwitnął w zniewalająco szybkim tempie. Kochaliśmy się wszędzie, w biurze, w łazience, w przymierzalni, u niego, nawet u mnie, gdy byłam pewna, że Oliver nie wróci do domu wcześniej. Nie kiedy zastanawiałam się, co powiem Teyi, jeżeli się dowie, że jesteśmy razem. Nie miałam zielonego pojęcia co zrobić, ani jak zerwać z Oliverem. Nie miałam też pomysłu, co powiem rodzicom, ponieważ oni pokładali w nas tyle nadziei.
         Zbliżała się wigilia, w sklepach było pełno osób, a w banku nie nadążałam wypełniać papierków. Pozostawał mi jeszcze fakt, iż musiałam kupić prezenty dla najbliższych, a nie za bardzo miałam kiedy tego przedsięwzięcia dokonać.
         Były trzy dni przed wigilią. Postanowiłam wziąć dzień urlopu, aby pochodzić po sklepach. Zadzwoniłam do Teyi, która uwielbiała ten sport i ruszyłyśmy w miasto. Okazało się, że nie mam przy sobie ani gotówki, ani karty kredytowej, więc byłyśmy zmuszone pojechać do domu. Niestety, nie było nam dane wsiąść w samochód, ponieważ Teya stwierdziła, że to strata czasu. Wzięła mnie na ręce i w ciągu niecałej minuty już byłyśmy u mnie.
         Stojąc przed drzwiami usłyszałam głos Olivera i Jona. Kłócili się. Czym prędzej otworzyłam drzwi, ale to co zobaczyłyśmy po wejściu przeraziło nas obydwie. Jon trzymał Olivera podnosząc go za gardło w górze.
         - Co Ty robisz Jon? Puść go – Krzyknęła Teya.
         - To nie jest Oliver! To Savege! –
         Nie rozumiałam o co chodziło, ale Teya chyba tak. Podeszła do Jona, spojrzała na niego jakoś tak dziwnie, a Oliver, czy kim tam on był zaczął się wiercić.
         - Skąd wiedziałeś Jon? – Teya popatrzyła na niego zdziwionym wzrokiem.
         - Zapytałem się co kupił Am na święta, a on odpowiedział, że jeszcze nic. Nie wiedział o tym, że w wakacje kupiliśmy Am prezent. Upewniłem się faktem, że Oliver nie ma tatuażu. – Odsłonił drugą ręką jego włosy, a za uchem pokazał się mały, prawie niezauważalny tatuaż.
         Patrzyłam na nich i nie wiedziałam co zrobić.
         - Am, mogłabyś przywołać wiatr? – Teya zapytała spokojnym głosem.
         - Po co?
         - Savege jest z piasku. Nic go nie może pokonać, bo po prostu się rozsypie.
         - Więc jak trzyma go Jon?
         - Ma w ręku nagrzany metal. Save w tym miejscu zrobił się szklany i nie może się uwolnić, ale Jon ma już tak poparzoną rękę, że długo nie wytrzyma.
         - Jon, puść go – powiedziałam stanowczo. Wpadłam na nieco inny pomysł.
         Jon puścił Savege’a, a ten upadł na podłogę, Zrobiłam kilka miarowych ruchów ręką, moje palce zaczęły wirować, a ciało obracać się wokół swojej osi. Zaczęłam płonąć ogniem. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy,  Były takie straszne. Przerażały mnie. Wzięłam głęboki wdech i jednym silnym ruchem skierowałam płomień na niego. Jego ciało zaczęło się jakby zamrażać. Po chwili leżał cały skostniały na środku mojego pokoju, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Jon kopnął go z całej siły, a szkło, które po nim pozostało roztrysnęło się milion części.
         - Gdzie się tego nauczyłaś? – Teya patrzyła na mnie wielkimi oczami.
         - Nie wiem. W wolnym czasie trochę ćwiczyłam i zdołałam opanować przywoływanie żywiołów z daleka, nie mając ich w zasięgu wzroku .Mniejsza z tym. Jeżeli to był Savege, to gdzie jest Oliver? – To pytanie kierowała, już do Jona
         - Przykro mi. Oliver…
         - On nie żyje – Dokończyła za niego Teya.
          - Jak to nie żyje?! – krzyknęłam ze złości.
         - Widzisz Am, dowiedziałem się od Save’a. Powiedział mi, kiedy go złapałem u Ciebie w domu. Oliego zabił Felton. I zabije każdego z nas, jeżeli nadal będziemy stawiać mu opór.
         - Nigdy w życiu się nie poddam! – krzyknęłam, uderzając pięścią w szklany stół, który również się posypał.
         - Am, we czwórkę nie damy rady. – Teya usiadła na łóżko i załamała ręce.
         - Ale w pięciu już tak? – spytałam. Jako odpowiedź ujrzałam ich zdziwione miny. – Chyba muszę wam coś powiedzieć.
         Teya wstała z łóżka bardzo wolno, ale  z zawrotną prędkością znalazła się przy mojej twarzy.
         - Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że masz kontakt z Nathanem?
         - Ja.. Ja…
         - Nie Teyo – przerwał mi Jon, widząc, że nie wiem co powiedzieć. Jednak takiej pomocy z jego strony się nie spodziewałam. – Ona z nim sypia.
         Teya wrzasnęła tak głośno, że myślałam, że pękną mi bębenki.
         - Ty fałszywa suko! – uderzyła mnie w twarz z taką siłą, że się przewróciłam – Ty perfidna idiotko! Jak możesz mi to robić! – Biła mnie pięściami. Powoli zaczynałam tracić przytomność – Straciłam chłopaka, mój brat nie żyje, a moja najlepsza przyjaciółka daje dupy mojemu byłemu!
         Nagle owładnęła mnie fala wściekłości. Poczułam do niej taką nienawiść, że moje ciało samo podniosło się do góry. Moje włosy rozwiały się do tyłu, a ja tkwiłam w powietrzu.
         - Nie jestem suką! – Mój głos był gruby i ciężki, jakby jakiegoś potwora. Jednym podmuchem wiatru obaliłam Teyę na ziemię. Leżała, patrząc na mnie przerażonymi oczami.
         Opadłam na podłogę wyczerpana. Jon stał obok i wszystko obserwował.
         - Moje panie, - zwrócił się spokojnym głosem do nas – Dałyście sobie po mordzie niczym prawdziwi mężczyźni, ale myślę, że to nie czas i miejsce na tego typu sprzeczki. Teya, dobrze wiedziałaś, że Nate nie będzie Twój, wiedziałaś, że ich coś do siebie przyciągnie. W  końcu śnił o tym, mówił Ci o tym.
         Spojrzałam na Jona dziwnym wzrokiem. Jak to Teya wiedziała?
         - Tak Am, widzisz, ja wiedziałem, że Teya jest z Natem. Przede mną nic się nie ukryć. Powinnaś to wiedzieć doskonale. Nate o tym śnił.. Tak samo śnił o tym, że Oliver nas zabije, bo nie widział Olivera tylko Savege’a.  Dlatego próbował Cię przed nim ostrzec.
         - Okej, dobra. Wiedziałam, co nie znaczy, że nie cierpię z powodu jego straty. Obiecywał mi, że nie prześpi się z Am, że mnie nie zdradzi.
         - Ale to nie zależy od niego. On jest wyjątkowy, wiesz o tym Teya. – Jon przytulił ją do piersi.
         - Ja nie chce go widzieć, ale wiem, że muszę, dla dobra wszystkich. Co nie znaczy, że będę dla niego miła.
         - Nie musisz być – Powiedziałam, przytulając się do niej – Już dobrze kochanie, już dobrze – szepnęłam jej do ucha. – Myślę, że ktoś jeszcze zechce nam pomóc.
         - Kolejna tajemnica Am- Jon uśmiechnął się porozumiewawczo.
         - A jak? – odpowiedziałam ze śmiechem. Wyciągnełam telefon i napisałam sms. Po sekundzie  dostałam odpowiedź.
ROFE:
Już lecę




...............................................................................................
Zdałam sobie sprawę, że piszę tylko dla siebie i dwóch moich czytelniczek.
Więcej was nie ma i z tego powodu jest mi bardzo przykro.
Ale co poradzisz?
Nic nie poradzisz.
Będę pisać dalej.
Bo lubię.
Bo chcę.
I będę marzyć.
Marzyć o tym, że kiedyś będzie was więcej.
buziaczki.
Ps. specjalnie dla Ciebie Kasiu :D
Bo pokazałaś mi.
Jak
Zabić
Głównego
Bohatera.
amen
:D

2 komentarze:

  1. W końcu śnił o tym, mówił Ci o tym.
    Powtórzenie ;)

    I tak wiem, że go nie zabiłaś. Zbyt mocno jesteś z nim związana, zresztą Nathan miał wizję, wiec Olivier musi wrócić a szkoda. Fajnie, że Am przejrzałam na oczy. Coraz bardziej lubię Teye. Fajnie opisałaś ich bójkę.

    Zareagowali na "śmierć" Olivera jakby gdzieś po prostu wyjechał. Nie było żadnych emocji. Podejrzewam, że to celowy zabieg i oznacza, że nie byli ze sobą blisko, albo cieszyli się z jego " śmierci".

    Dziękuję kochanie, że w końcu się go Pozbyłaś ♡♡♡

    Wiesz, chyba jednak te opisy coś dają. Zbliżają bardziej do bohaterów. Nie są oni narysowani jak na początku ale mają własne życie.

    Czy tylko ja uważam, że Nathan jest cudowny ? ;o ♡

    Czekam na next. Pisz szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pasuje mi to, że Am nie przejęła się śmiercią Oliego. Czyżby naprawdę Nate aż tak zawładnął jej uczuciami, że nie przejęła się śmiercią swojego chłopaka? Podejrzewam, że wiele się jeszcze w tej kwestii zmieni.
    Co do bójki Am z Teyą to dziwnie szybko się przytuliły, godząc się. Niby przyjaciółki, jednak jeśli Teya była zakochana w Nathanie to nigdy tak szybko by się nie pogodziły. :D Chyba to bylo tylko zauroczenie, tak na mój gust. :D

    Być może dzisiaj dodam kolejną część u siebie :)
    www.magical-history.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń