ROZDZIAŁ 26 - MGŁA
Staliśmy
jak wryci, nie wiedząc, co dalej mamy robić. Atmosfera była dosyć gęsta, co
powodowało, że moje nogi się uginały.
Oliver i Jon wyglądali jakby chcieli się nawzajem zabić, Nathan był zazdrosny,
co widziałam w jego oczach, a Teya patrzyła na Olivera takim dziwnym wzrokiem.
— Nie
wiem jak wy, ale ja na dzisiaj mam dosyć. — powiedziałam, ziewając.
— Ja
też. — Jon spojrzał w moją stronę, po czym znów przeniósł swój wzrok na Oliego.
— Przepraszam.
— Ja również — Podał mu rękę —Nie powinienem był tak mówić. Wiem, co czujesz.
— Nie
wiesz! — Uniósł się — Ale rozumiem, że chcesz wiedzieć. Dobra — Westchnął — ja
wracam do siebie, chcę być sam. Jeżeli coś się stanie, dzwońcie, a ja zaraz
będę. — powiedział, podnosząc się i kierując swoje kroki w kierunku wyjścia.
Obejrzał się przez moment, spojrzał na mnie, uśmiechnął się delikatnie, po czym
wyszedł.
—
Możemy już iść do domu? — Zapytała Teya, która stała obok nas, mając jakąś
dziwną minę.
— Ok.
Hm, Oliver… — zaczęłam zdanie,
— Tak,
wiem, że mieszkasz z Nate’em, i że jesteście parą, wiem.
—
Skąd?
—
Widzisz, dowiedziałem się o wszystkim prędzej od was, co mnie naprawdę
rozwścieczyło, ale zdałem sobie sprawę, że ja naprawdę to cię nigdy nie
kochałem.
— Aha
— Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
— Nie
przejmuj się mną. — Oli uśmiechnął się do mnie. — Myślę, że jest pewna
dziewczyna, która jest bliska mojemu sercu.
—
Naprawdę? — Na mojej twarzy pojawił się
grymas, który przypominał zdziwienie. Spojrzałam na Nate’a, uśmiechał się
do Teyi, a ona odwzajemniała jego uśmiech. — Ja chyba czegoś tutaj nie
rozumiem.
— Nie
rozumiesz, bo nie możesz rozumieć. Widzisz, siostro… — Pierwszy raz tak mnie
nazwał, a po moim ciele przeszedł jakiś dziwny dreszcz. — Można się z tego
śmiać, ale ja byłem z dziewczyną, która jest moją siostrą, a moja siostra była
z chłopakiem, który jest jej bratem. — zaśmiał się — Po prostu zamieniliśmy się
miejscami.
—
Nadal nie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć…
— Chcę
powiedzieć, że kocham Teyę. — Zrobiłam
wielkie oczy. Popatrzyłam na Teyę, która się uśmiechała w stronę Olivera.
— Ty
też go kochasz? — Spytałam.
— Nie
wiem jak to wytłumaczyć, ale gdy zobaczyłam go w drzwiach…— zamyśliła
się na moment — Zawsze mi się podobał, z wyglądu, z charakteru i ogólnie.
Zazdrościłam ci, że możesz z nim być, a ja nie, bo jest moim bratem, ale teraz?
Nic nie stoi nam na drodze.
Cholera
jasna, że ja nic nie zauważyłam.
—
Okej, nie wnikam. To jak, spadamy do domu? — spytałam — A ty, gdzie śpisz?
—
Myślę, że Teya mnie przygarnie. — Puścił do niej oczko, po czym wyszliśmy z
biura i udaliśmy się w stronę mojego samochodu.
Na
dworze leżał śnieg, który nie wiadomo kiedy spadł. Nie zauważyłam, żeby padał,
ale byliśmy tak pochłonięci rozmową z Winter, że mogłam to przeoczyć.
Temperatura była bardzo niska, nawet ja odczuwałam chłód powietrza, co często
mi się nie zdarza. Jechaliśmy z Nate’em samochodem, gdy nagle pojawiła się
gęsta mgła. Miałam ograniczone pole widzenia, więc zwolniłam. Droga ciągnęła
się przez gęsty las, ponieważ nasz dom znajdował się kawałek za miastem. Słońce zachodziło dosyć szybko, ale dziś było
wyjątkowo ciemno.
—
Nate? — powiedziałam cicho.
—Yhm?
— Było widać, że jest na czymś skupiony.
— Nie
sądzisz, że ta mgła jest dziwna?
—
Sądzę. Coś mi tutaj nie gra. — Przymrużył oczy — Skąd wzięła się ta mgła? Jest
taki mróz, że mgła nie powinna występować.
— Wiem
właśnie. Mgła to skroplona woda, a to nie zamarza.
— Jedź
wolniej skarbie.
Zredukowałam
bieg w samochodzie na niższy i jechaliśmy dalej. Widziałam, że już dojeżdżamy do
domu, ale po wyjściu z samochodu nic nie widziałam. Zostawiłam zapalone światła, ale i to nic nie
dało. Było tak ciemno, że nie było widać czubka własnego nosa, a mgła dodatkowo
ograniczała widoczność. Poczułam ogarniający mnie strach. Naprawdę zaczynałam
się bać. Nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu i aż podskoczyłam ze
strachu.
—
Ciii.. — Usłyszałam znajomy głos — To tylko my.
Oliver
stał obok mnie, a ja go nie widziałam. Miałam wrażenie, że straciłam wzrok, już
raz coś takiego przeżywałam.
— Co
tu robicie?
— Jest
z nami Jon. Szedł na pieszo, więc
postanowiliśmy go odprowadzić, ale pojawiła się taka mgła i zrobiło się tak
ciemno, że przeczuwamy, że coś jest nie tak.
— My
też mamy takie wrażenie. — Wtrącił Nate. — Myślę, że lepiej by było, gdybyśmy
weszli do domu.
—
Dobrze, ale będzie problem z trafieniem do drzwi. — Odpowiedział mu poważnie Jon.
—
Odsuńcie się trochę ode mnie, ok? — powiedziałam,
po czym skupiłam się i moje ciało zaczęło być chodzącym płomieniem.
—
Fajnie wyglądasz. — Oli się zaśmiał — Kiedy się tego nauczyłaś? Myślałem, że możesz kontrolować tylko
żywioły, które widzisz.
—
Mogłam, ale się nadal uczę i robię postępy.
Dotarliśmy
do domu. Nate otworzył drzwi i zapalił światło. W domu również panował mrok,
ale światło robiło swoje. Wyprostowałam rękę i posłałam iskrę w kierunku
kominka, który automatycznie się zapalił, rozświetlając przy tym pomieszczenie.
Zgasiłam
płomień i ruszyłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę, po czym wyciągnęłam
przygotowany przez służbę obiad.
—
Macie ochotę coś zjeść? — zapytałam.
— Ja
chętnie, jestem strasznie głodny. — Odpowiedział Oli.
— Ja
też.
— I
ja.
— Jon,
a ty?
—
Jeżeli myłbym poprosić, to z chęcią. Dawno nic nie jadłem. — Zrobiło mi się go
żal. On naprawdę musiał cierpieć, jeżeli nic nie jadł. Zawsze kochał wszelkiego
rodzaju żarcie, jak to mawiał, a teraz mówi, że jest głodny.
Rozgrzałam
kolację, nałożyłam na talerze i zaparzyłam herbatę.
—
Pomogę ci. Uśmiechnął się Oli, który nie
wiedząc kiedy, znalazł się obok mnie w kuchni.
—
Dziękuję. — odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego ciepło. Ile go nie
widziałam? Nie wiem, ale chyba dosyć długo. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,
że za nim tęskniłam, ale nie kochałam go. Co to, to nie.
—
Tęskniłem za tobą, Am. — szepnął, biorąc do ręki tacę z filiżankami.
— Ja
za tobą też… — przyznałam niechętnie — Ale wiesz…
— Tak,
wiem. Tłumaczyłem ci już, kocham Teyę, zawsze ja kochałem, ale myślałem, że
jest moją siostrą, i że to miłość rodzinna, ale widzisz, świat chciał inaczej.
Poszliśmy
do salonu i oglądając telewizję, zjedliśmy posiłek. Było już późno, więc
ustaliłam, że Jon pójdzie spać do pokoju, który był przygotowany dla dzieci, jakie zamierzałam mieć w przyszłości, a Teyę i Olivera wysłałam do gościnnego.
My, zaś, położyliśmy się w naszej sypialni.
Obudziłam
się nadal niewyspana. Spojrzałam w kierunku okna, ale na dworze wciąż było
ciemno. Wzięłam telefon do ręki, przesunęłam palcem po ekranie i się zdziwiłam.
Było po dziesiątej. Dla upewnienia się, sprawdziłam godzinę jeszcze na telefonie
Nate’a, ale on pokazywał to samo.
Podeszłam
do okna. Na dworzepanował taki sam mrok, jak poprzedniego dnia, a mgła wcale nie minęła.
—
Nathan. Obudź się.
— Cooo…?
— Mruknął, przeciągając się.
—
Spójrz, jest godzina dziesiąta.
Nate
spojrzał na mnie, potem wzrok przeniósł za okno. Na jego twarzy zauważyłam
malujące się przerażenie.
–
Kurwa! — Wstał i podbiegł do okna. — Coś jest nie tak. - powiedział przerażony.
...............................................................................................................................
Chcę podziękować za komentarze, ponieważ każdy z nich mnie motywuje i daje siłę do napisania kolejnego rozdziału. Mimo, że jest ich naprawdę mało, to wyświetleń mam zaskakująco dużo i mam nadzięję, że to czytacie i doceniacie, ale chciałbym, żebyście zostawili jakiś znak po sobie w postaci, chociażby kropki w komentarzu. :)
Jest to jak dotąd najdłuższy rozdział i napisany z ogromną weną. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Buziaczki :*
— Jeżeli myłbym poprosić, to z chęcią. - mógłbym
OdpowiedzUsuńTłumaczyłem ci już, kocham Teyę, zawsze ja kochałem, ale myślałem, że jest moją siostrą, i że to miłość rodzinna, ale widzisz, świat chciał inaczej. - “zawsze ja” a powinno być zawsze ją
Na dworzepanował taki sam mrok, jak poprzedniego dnia, a mgła wcale nie minęła. - skleiło ci się “dworze panował”
Robota Carry załatwiona to teraz tak:
Na początek chciałam powiedzieć, że rozwaliły mnie słowa “ja na prawdę cię nigdy nie kochałem” Jakoś to sobie tak wyobraziłam, że to tak fajnie mówi i mnie rozwaliło xD
Po jaką cholerę ty robisz z nich te pary ? ;o jak jeden nie ma to zaraz go łączysz. To moim zdaniem jest takie trochę dziwne, ale nie znam się na pół diabłach xd
Fargment z mgłą… miałam taki niepokój. Bałam się, że zaraz jakaś morda wyskoczy! I takie, nie nie czytam tego, zaraz coś ich zabije ! Jakaś brzydka japa wyskoczy w tej mgle! Kapkę straszne.
Rozwaliłaś system z ciemnością o 10.00… O matko… Ja chyba bym się schowała pod łóżko. Robi się coraz ciekawiej. Ciemność ogarnęła świat razem z dziwną mgłą. Super. ( mimo, że podejrzewałam, że tak będzie i tak mi się bardzo podobało ). Jak zawsze końcówka najlepsza i czekam z niecierpliwością na NEXT !!!!’
opowiadanie Kasyczi.bogspot.com
opowiadanie horrorystyczne mamoonatujest.blogspot.com
No widzisz, potrafię wprowadzic klimat :D nie wiedziałam jak to wyszlo, to z tą mgłą, bo nie lubuję sie w opisie horrorystycznych akcentów xd
UsuńPff, jak zwykle. To co Carrie ma teraz do roboty?! :( :D Ja oprócz tego co wyłapała już Kasia zauważyłam tylko jeden błąd:
OdpowiedzUsuń"Rozgrzałam kolację" - kolację można podgrzać. :D
Końcówka wyszła Ci po prostu genialnie! I zostawiasz mnie z takim niedosytem! :D
Czy Dark całkowicie stracił już nad tym kontrolę? :( Jejku, aż boję się myśleć co może być dalej!
Ja też się boję o tym myśleć! :D
UsuńZobaczę co będzie dalej, jak przyjdzie mi wena, i oo :D